REGENERACJA PO ŚWIĘTACH – ODZYSKAJ KONDYCJĘ NA SYLWESTRA
DR GRACE DLA WIETRZNEGO RADIO CHICAGO

Święta, Święta i po Świętach i co dalej ? Ci którzy wybrali aktywny wypoczynek teraz cieszą się dobrą kondycją. Ale jeśli spędziłeś Święta na przejadaniu się, a teraz dręczy cię zgaga, wzdęcia, niestrawność, na dodatek forma spadła i czujesz, że nachodzi grypa posłuchaj audycji DrGrace dla Wietrznego Radio Chicago i zregeneruj się jeszcze na Sylwestra !!!

Zacznij rok z przytupem ! DrGrace w rozmowie z Ewą Staniszewską podaje cenne rady jak przeprowadzić proces naprawczy ale też jak podczas imprezy Sylwestrowej uniknąć kilkudniowego kaca i spadku formy ! Kwadrans cennych rad zza oceanu specjalnie dla Was !!!

Życzymy wspaniałego Sylwestra i niech moc będzie z Wami w Nowym Roku 2017 !

SLOW FOOD life TEAM

 

FacebookPinterestTwitterGoogle+

CHLEB RYŻOWY – DOMOWA PIEKARNIA

Składniki :

  • 1 kg zakwasu ryżowego – przepis tutaj ZAKWAS RYŻOWY
  • 300 g mąki gryczanej
  • 150 g mąki ryżowej lub żytniej
  • 2 łyżeczki soli morskiej lub himalajskiej
  • 1 łyżka mielonego kminku
  • 1 łyżka czarnuszki
  • 2 łyżki nasion chia namoczonych w szklance wody (250 ml)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia bez fosforanów rozpuszczonego w 100 ml wody

 

Sposób przygotowania :

Wszystkie składniki wymieszać w dużej misce drewnianą łyżką. Wyrobić na geste ciasto. Dwie prostokątne blaszki – tzw. keksówki wyłożyć papierem do pieczenia. Przelać ciasto po równo do obu – powinno dojść do połowy.

Odstawić pod przykryciem do wyrośnięcia na ok. 2-3 godziny. Ciasto raz rośnie szybciej raz wolniej – nigdy nie wiadomo. Po tym jak dojdzie do brzegu blaszki wsadzamy formy do nagrzanego piekarnika.

Jeżeli mamy piekarnik z opcją pary podczas pieczenia wybieramy taki tryb, jeśli nie pustą keksówkę wypełniamy wodą i umieszczamy na dnie piekarnika.

Pieczemy w temperaturze 180 stopni, 45-50 minut. Po upieczeniu wyjmujemy z blaszek i zostawiamy do ostudzenia. Kroimy kiedy chleb odparuje. Przechowujemy w bawełnianej torbie lub zawinięty w kuchennej ścierce.

FacebookPinterestTwitterGoogle+

ZAKWAS RYŻOWY DO CHLEBA

Składniki :

  • zakwas żytni 1 opakowanie ze sklepu lub żurek 0,5 l
  • 0,5 kg mąki ryżowej
  • 1 łyżeczka cukru trzcinowego
  • 0,5 cytryny
  • 0,5 l wody gazowanej

 

Sposób przygotowania :

Do miski wlać zakwas, wsypać mąkę, dodać wodę, sok z cytryny, cukier. Wszystko wymieszać drewnianą łyżką.

W zależności od konsystencji dolać wody aby masa przypominała gęstą śmietanę. Przelać do glinianego naczynia i odstawić w ciepłe miejsce.

Codziennie dodawać łyżkę maki ryżowej i ponownie wymieszać. Czynność powtarzamy przez 5 dni. W piątym dniu zakwas dzielimy na pół – jedną część zużywamy do chleba a drugą przelewamy do słoika i wsadzamy do lodówki.

Zakwas jest idealny nie tylko do chleba ale tez do ciasta na pizzę lub włoskiej foccacia.

 

FacebookPinterestTwitterGoogle+

FERMENTOWANY IMBIR Z KURKUMĄ

Składniki :

  • 4 duże korzenie imbiru
  • 1 łyżka kurkumy
  • 2 łyżki cukru trzcinowego
  • 1 łyżka soli himalajskiej
  • 4 cytryny
  • ok. 0,5 wody

 

Sposób przygotowania :

Imbir obieramy, myjemy i kroimy w plastry. Wsadzamy do miksera – ja używam Thermomix ale na pewno inne sprzęty tez dadzą sobie radę. : ) Dodajemy wodę, cukier, sól i kurkumę. Miksujemy na płynną masę.

Cytryny wyciskamy ręcznie. Sok wlewamy przez lejek do szklanej 1 l butelki – jeżeli robiliście już kiedyś nasz eliksir ginger lemon na pewno macie taką butelkę z korkiem. Przed użyciem najlepiej wyparzyć ją wrzątkiem.

Zmiksowany imbir wyciskamy przez prasę do ziemniaków do naczynia. Następnie wlewamy do butelki przez lejek.

W zależności od ilości soku w butelce dopełniamy wodą, jeżeli zostało nam miejsce.

Zamykamy butelkę. Wszystko mieszamy. Otwieramy żeby gaz z fermentacji mógł się ulotnić i odstawiamy np. na okno. Codziennie powtarzamy czynność mieszania i ponownie otwieramy butelkę.

Po 3-5 dniach mikstura powinna być gotowa do spożycia. Możemy dolewać ją do wody. Idealnie podniesie nam odporność, dostarczy korzystnych mikrobów oraz poprawi pracę przewodu pokarmowego.  Możemy spożywać ją na ciepło jako wodę imbirową – MIQ węglowodanowy np. z miodem lub na zimno z wodą – zwłaszcza MIQ białkowy.

trzeba pamiętać żeby nie zalewać koncentratu wrzątkiem jeżeli pijemy na ciepło, gdyż zabijemy w ten sposób korzystne fermenty.

 

 

FacebookPinterestTwitterGoogle+

ZAKWAS Z BURAKÓW – KISZONY BARSZCZ

Składniki :

  • 2 kg buraków
  • 2-3 marchewki
  • 2 pietruszki
  • mały seler
  • 1 łyżka kminku
  • główka czosnku
  • liście laurowe
  • 4,4 litra wody
  • 2 łyżki cukru trzcinowego
  • 2 łyżki soli morskiej lub himalajskiej

 

Sposób przygotowania :

Warzywa myjemy. Obieramy i kroimy na plastry. Umieszczamy w glinianym naczyniu – około 10 l. dodajemy przyprawy. Gotujemy wodę. Czekamy aż się schłodzi – nie zalewamy warzyw wrzątkiem !!!

Wszystko mieszamy drewnianą łyżką. Naczynie odstawiamy w ciepłe miejsce. Codziennie mieszamy. Pokrywkę zostawiamy uchyloną. Po 3 dniach zlewamy barszcz do szklanych butelek.

Jeżeli chcemy go przechowywać dłużej butelki najlepiej zawekować. Kiszony barszcz jest idealny jako baza do Świątecznego barszczu, ale też do picia jako źródło pożytecznych bakterii dla naszego przewodu pokarmowego, które wspomagają układ trawienny.

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Dieta bezglutenowa. Czy pszenica może uzależniać ?
Wywiad dla ekologia.pl

Joanna Szubierajska: Promuje Pani dietę bezglutenową. Na jakiej podstawie zaczęła Pani  podejrzewać, że pszenica może być przyczyną wielu współczesnych problemów zdrowotnych ?

 

Agnieszka Pająk: Wraz z DrGrace (Dr Grażyna Pająk) promujemy sposób żywienia 3G – GO GLUTEN FREE, GO SUGAR FREE, GO TRANS FAT FREE, czyli po polsku bez glutenu, bez cukru, bez kwasów tłuszczowych trans. Dr Grażyna Pająk na swoich warsztatach (Tydzień ze zdrowiem) dietę bezglutenową praktykuje już od prawie dwudziestu lat. Razem pracujemy od 8 lat. Przez ten czas zebrałyśmy wiele doświadczeń w tym temacie. Na przykład problemy z anemią, niskim wchłanianiem żelaza, niezwykle rzadko łączy się z nietolerancją glutenu, a to błąd. Statystyki obejmują jedynie osoby borykające się z celiakią, jednak badania naukowe sugerują, że liczba osób, które nie tolerują glutenu lub mają ukryte uczulenie na ten składnik, wciąż rośnie. Wystarczy spojrzeć na basenie ile dzieci ma „glutenowe brzuchy”, a u młodych chłopców pojawia się zarys piersi – to również efekt zmian hormonalnych wywołanych przez pszenicę. Sama osobiście pszenicy nie spożywam od pięciu lat, jedyny produkt zawierający gluten w mojej diecie to prawdziwy chleb w 100 proc. żytni z pełnego przemiału − pieczony w domu, lub kupowany u zaufanych sprzedawców.

Jako typowy Eskimos (metaboliczne iq białkowe) bardzo szybko spalam węglowodany, dodatkowo w tym typie metabolicznym paradoksalnie zakwaszają one organizm – odwrotnie niż w typie węglowodanowym – gdzie organizm zakwasza nadmiar spożywanego białka. Gdybym spożywała diety lansowane przez większość „ekspertów” zapewne toczyłabym się po schodach. Skoki cukru, hipoglikemia, naprzemiennie z hiperglikemią, tycie, cellulit, to tylko nie liczne z objawów, które występowały u mnie, bezpośrednio po spożyciu pszenicy. Odczuwalne i dokuczliwe zaczęły być dopiero kiedy przeszłam na tak zwaną zdrową drogę życia. Jeśli organizm jest chory, zatruty, pełen toksyn, właściwie wszystko mu jedno i zaczyna być obojętny na kolejne śmieci, które mu dostarczamy.

Joanna Szubierajska: Który składnik pszenicy odpowiada za wszystkie negatywne skutki zdrowotne związane z spożywaniem zbóż?

Agnieszka Pająk: Współczesna pszenica zawiera 75-80 proc. węglowodanów, 10-15 proc. białek. Według badań naukowców do szkodliwych składników zmodyfikowanego zboża zaliczamy poszczególne składniki pszenicy:

GLUTEN –  stanowi 80 proc. wszystkich białek w pszenicy, obejmuje dwie główne rodziny: gluteiny  i gliadyny.  Gluteiny powodują , że ciasto jest klejące, rozciągliwe, spoiste i rośnie pod wpływem drożdży.  Gliadyny wywołują najmocniejszą reakcję immunologiczną (celiakia). W tym alfa-gliadyna – odpowiada za stan zapalny jelita cienkiego, gliadyna i zonulina – powodują nieszczelność jelit.

LEKTYNY – wyzwalają w organizmie reakcje autoimmunologiczne np. reumatoidalne zapalenie stawów, toczeń rumieniowaty

Z kolei  AMYLOPEKTYNA A – to wielocukier , który jest najłatwiej trawiony, dlatego w największym stopniu podnosi poziom cukru w organizmie, a najłatwiej strawna forma tego cukru znajduje się właśnie w pszenicy. Dlatego pszenica podwyższa poziom cukru we krwi znacznie szybciej niż biały cukier i inne węglowodany!  Warto pamiętać, że nawet pełnoziarnisty chleb i płatki śniadaniowe podwyższają cukier w większym stopniu niż sacharoza. Amylopektyna  A – w dużej mierze odpowiada za powstawanie tzw. „pszenicznego brzucha”, który powoduje stany zapalne, insulino odporność, cukrzycę, choroby serca, zapalenie stawów.

Joanna Szubierajska: Czy za tym stoi współczesna pszenica karłowata? Czy problem dotyczy także starych odmian pszenicy, takich jak samopsza czy płaskurka?

Agnieszka Pająk: Stare odmiany pszenicy, o nazwie samopsza i płaskurka, nijak się mają do współczesnej pszenicy karłowej i wytwarzanego z niej orkiszu.

Pszenica przez tysiące lat ulegała powolnej ewolucji. W latach 60-tych XX w. stare odmiany pszenicy − samopsza i płaskurka − które były uprawiane w warunkach organicznych, zaczęto wymieniać na nowy „przemysłowy produkt” − odmiany pszenicy karłowej. Dzięki hybrydyzacji, modyfikacjom genetycznym i innym działaniom hodowlanym naukowcy stworzyli nowy gatunek niskiej masywnej pszenicy karłowej –  dający dziesięciokrotnie większe plony, odporny na suszę, wysokie temperatury i choroby. Zakładano, że dzięki tym zmianom, powstanie lepsza „pszenica”, która będzie tolerowana przez ludzi.

Niestety zmiana cech rośliny, struktury glutenu oraz modyfikacje enzymów i innych białek zmieniły starą pszenicę w zupełnie inny produkt. W ciągu pięćdziesięciu lat pszenica karłowa praktycznie zdominowała inne odmiany, stanowiąc 99 proc. zasiewu globu. Współczesne szczepy tej rośliny zmodyfikowane są do tego stopnia, że nie są już w stanie przetrwać w naturalnym środowisku, bez wykorzystania pestycydów i herbicydów.

Dlatego naukowcy od lat uświadamiają, że nowe sztuczne odmiany pszenicy, a także kukurydzy i soi, powodują  poważne problemy z otyłością, nadwagą, nowotworami, cukrzycą i całą gamą nowych schorzeń określanych mianem chorób cywilizacyjnych.

Zresztą pierwsze zapiski dotyczące konsekwencji spożywania pszenicy i występowania celiakii, czyli gluteno-zależnej choroby trzewnej, sięgają już roku 100 n.e.

Joanna Szubierajska: A co ze zdrowymi produktami pełnoziarnistymi?

Agnieszka Pająk: Niestety to jeden z największych mitów w dziejach ludzkości. Jest coraz więcej lekarzy i badań naukowych, które potwierdzają, iż spożywanie „zdrowych” pokarmów pełnoziarnistych zdrowe wcale nie jest. Badania potwierdzają, że ziarna, zwłaszcza pszenica, kukurydza i soja GMO, mogą być przyczyną „nieuleczalnych” chorób, które występują wszędzie gdzie dotarło już „dobrodziejstwo” zachodniej cywilizacji. Dr Davis w książce „Wheat Belly” potwierdza, iż lansowana przez media i dietetyków niskotłuszczowa dieta oparta na spożywaniu pełnoziarnistych zbóż wpędza konsumentów w choroby, i nie pozwala im wyzdrowieć, zwiększając jedynie ich zależność od leków.

Musimy uświadomić sobie, że zdecydowana większość globalnych koncernów spożywczych, należy do gigantów farmaceutycznych lub odwrotnie. Zatem promowanie produktów pełnoziarnistych, jako zdrowych, to PR wymyślony na potrzeby utrzymania poziomu sprzedaży produktów masowych, których spożywanie prowadzi do wystąpienia całej gamy chorób, co z kolei nakręca sprzedaż farmaceutyków – istne błędne koło.

Joanna Szubierajska: Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze?

Agnieszka Pająk: Globalnie zbiera się rocznie 2180-2200 milionów ton zbóż, gdzie pszenica ze swoimi 650 milionami ton, zajmuje trzecie miejsce. Dlaczego lansujemy zdrowe zboża pełnoziarniste na każdym kroku? Odpowiedź jest prosta – skoro zostało to wyprodukowane, to trzeba to sprzedać. Przecież produkcja musi się opłacać, więc niezbędny jest popyt, a ten można w czasach globalizacji po prostu wykreować. W związku z tym na początku lat 80. minionego wieku USDA ( Amerykańskie Ministerstwo Rolnictwa ) zadbało o to aby „zdrowe produkty pełnoziarniste” znalazły się u podstawy nowej piramidy żywieniowej. Należy podkreślić, że zadaniem tej instytucji jest promowanie rodzimych produktów. Po raz pierwszy spożycie zwiększonej ilości zbóż, publicznie rekomendowano na szczeblu rządowym w 1977 roku, kiedy to komisji senatu USA, przewodził senator George McGovern znany jako przedstawiciel lobby producentów zbóż. Wtedy powstał dokument o nazwie „ Cele żywieniowe dla Stanów Zjednoczonych”, który sprawił iż w promowanie rzekomo zdrowej żywności zaangażowały się wszelkie możliwe instytucje rządowe, a kiedy dołączyły doń instytucje naukowe i uniwersytety, sukces marketingowy  był już pewny. Jak wiadomo lubimy wszystko co zza wielkiej wody i również Unia Europejska konkurując z USA, często wzoruje się na tamtejszych „trendach”.

Joanna Szubierajska: Według dr Williama Dawisa autora książki „Wheat Belly” Współczesny gluten powoduje nie tylko celiakię, ale również zakwaszenie organizmu, podwyższone trójglicerydy, miażdżycę, osteoporozę, zmiany hormonalne, zwyrodnienia stawów, cukrzycę, alergie, zespół jelita drażliwego, zaburzenia trawienia. Mogłabym tak wymieniać bez końca. Dlaczego coś, co tak szkodzi jest powszechnie dostępne?

Agnieszka Pająk: Krótko mówiąc bo to wielki biznes, za którym idą wielkie pieniądze, a uprawy pszenicy są objęte gigantycznymi dopłatami, a jej producenci to jedna z największych grup lobbystów, która skutecznie promuje swoje interesy wśród polityków – dotyczy to przede wszystkim Stanów Zjednoczonych i krajów Unii Europejskiej. Patrząc na sklepowe regały około 80 proc. produktów zawiera pszenicę lub modyfikowaną soję i kukurydzę. Nawet ekologiczne jogurty zawierają skrobię kukurydzianą. Makaron jeśli jest gryczany, to najczęściej tylko z nazwy, a w składzie zawiera przynajmniej 20 proc. domieszki pszenicy. Trzeba też uważać na produkty reklamowane jako bezglutenowe, które w składzie zawierają kukurydzę, soję (najczęściej genetycznie modyfikowaną) i całą tablicę Mendelejewa – w tym tzw. pszenicę bezglutenową, która nawet po wyeliminowaniu samego glutenu wciąż zawiera Amylopektynę A, która podnosi poziom cukru we krwi i powoduje jego skoki. Zaznaczmy, że produkty te zaleca się cukrzykom i osobom z celiakią!

Obserwacje tego, co dzieje się na rynku prowadzę wszędzie. I tak np. z ostatniej podróży samolotem do Azji przywiozłam chleb bezglutenowy, wyprodukowany w Polsce, który otrzymałam do posiłku jako pasażer objęty dietą bezglutenową. Zestaw zawierał dwie kromki chleba – jasną i ciemną. Dodam, że od trzech tygodni nie zmienił swojego wyglądu. A oto co znalazłam w ich składzie:

Chleb mleczny : skrobia kukurydziana, woda, skrobia pszenna bezglutenowa, cukier, mleko w proszku, olej rzepakowy, drożdze piekarskie, jaja, maka kukurydziana, masło, sól, guma guar oraz E464-substancje zagęszczające, błonnik bambusowy, mak, emulgatory (lecytyna rzepakowa, mono i diglicerydy kwasów tłuszczowych.

Chleb gruboziarnisty : skrobia kukurydziana, woda, skrobia pszenna bezglutenowa, powidła owocowe, ziarna (słonecznika, soji, siemienia lnianego), olej, cukier, pestki dyni, sól, drożdże, błonnik jabłkowy, guma guar – substancja zagęszczająca, mączka carob, emulgatory (lecytyna rzepakowa, mono i diglicerydy kwasów tłuszczowych.

Czy coś, co ma w składzie tyle składników, że nie jesteśmy w stanie ich wszystkich zapamiętać, może być zdrowe?

 

Joanna Szubierajska: Dr William Davis przekonuje, że pszenica wpływa na masę ciała gorzej niż na przykład czekoladowe batony. Paradoksalnie, w trosce o poziom cukru lepiej wyeliminować z diety pieczywo niż cukier?

Agnieszka Pająk: Najlepiej wyeliminować oba te składniki. Im więcej zjadamy pszenicy i produktów, które ją zawierają,  tym wyższe i częstsze skoki poziomu cukru kreujemy w swoim ciele. Wysokie stężenia cukru we krwi, są zagrożeniem dla komórek beta trzustki, odpowiedzialnych za produkcję insuliny.

Nadmierne skoki cukru, powodują glukotoksyczność, która wyniszcza komórki produkujące insulinę. W efekcie cukier utrzymuje się na coraz wyższym poziomie, nawet przy pustym żołądku! Zjawisko to  w następstwie prowadzi do insulino-oporności, a stąd prosta droga do cukrzycy.

Zresztą wystarczy spojrzeć na statystyki – 346 mln ludzi na Świecie choruje na cukrzycę, w tym prawie połowa mieszkańców USA. Ma to m. in. związek ze zwiększonym spożyciem zmodyfikowanej pszenicy, cukru, syropu kukurydziano-fruktozowego i kwasów tłuszczowych trans.

 Dlatego też trzymajmy się prostej zasady 3 G − GO GLUTEN FREE, GO SUGAR FREE, GO TRANS FAT FREE

 

Joanna Szubierajska: Jestem w stanie zrozumieć, to, że pszenica może powodować otyłość, czy dolegliwości jelitowe. Ale czy pszenica może wpływać na układ nerwowy?

Agnieszka Pająk: Oczywiście, wszystkie substancje, które działają narkotycznie mogą wpływać na układ nerwowy. Niedawno opublikowano badania, które pokazują, że spożywanie przez dzieci popularnych czarnych ciastek, powoduje  w mózgu reakcje identyczne jak po spożyciu kokainy. Pierwszą osobą, która połączyła schizofrenię ze spożywaniem pszenicy, był psychiatra F. Curtis Dohan, który swoimi badaniami objął obszar od Europy po Nową Gwineę. Zaobserwował on, że podczas II wojny Światowej, kiedy chleb nie był tak dostępny w chwili obecnej, zarówno mężczyźni jak i kobiety ( w Finlandii, Norwegii, Szwecji, w Kanadzie i USA ) rzadziej wymagali hospitalizacji w szpitalach psychiatrycznych. Natomiast po zakończeniu wojny, kiedy konsumpcja pszenicy wzrosła, podniósł się również odsetek osób, które cierpiały na schizofrenię. Podobnych obserwacji lekarz dokonał analizując zapiski dotyczące ludów pierwotnych. Dopóki nawyki żywieniowe Zachodu były im obce, dopóty schorzenie to  było bardzo rzadkie. Jednak po wprowadzeniu do diety Nowogwinejczyków produktów pszenicznych, jęczmiennego piwa, kukurydzy, występowanie zaburzeń schizofrenicznych wzrosło aż o 650 proc! W połowie lat 60-tych, w Filadelfii, w szpitalu dla weteranów wojennych, przeprowadzono eksperyment, podczas którego z diety pacjentów borykających się ze schizofrenią, całkowicie wyeliminowano produkty pszenne. Po czterech tygodniach u pacjentów nastąpiła wyraźna poprawa − zmniejszyła się m.in. ilość halucynacji słuchowych i urojeń; również stany oderwania od rzeczywistości występowały dużo rzadziej.

Joanna Szubierajska: A czy możliwe jest uzależnienie od chleba?

Agnieszka Pająk: Jest możliwe, ale nie od samego chleba, ponieważ ten z powodzeniem można wypiekać ze składników, które nie zawierają glutenu. Uzależnić można się od pszenicy. Istnieją liczne badania i naukowe dowody, które potwierdzają istnienie uzależnienia na skutek spożywania produktów pszenicznych. Spożywając codziennie produkty pszenne, zatracamy swój instynkt samozachowawczy i przestajemy odczuwać jej szkodliwe działanie. Co to oznacza? Nie podejrzewamy niewinnej białej kajzerki o zawroty głowy, ból biodra czy trądzik i przyczyn występowania tych dolegliwości, szukamy gdzie indziej.

Poza tym pszenica ma takie właściwości, które powodują, że po wyeliminowaniu jej z diety możemy odczuwać głód, podobny do tego, jaki odczuwają narkomani na detoksie. Odczuwać możemy skrajne zmęczenie, zaburzenia koncentracji, stany depresyjne, nerwice. Lekarze takie reakcje obserwują u swoich pacjentów na detoksie pszenicznym od kilku dni do kilku tygodni, w zależności od tego, jak bardzo funkcjonowanie naszego organizmu jest zaburzone. Jednak wystarczy mała bułeczka żeby na chwilę poczuć się lepiej. Dlatego tak wiele osób nie potrafi zerwać z pszenicą na stałe. Czy zna Pani kogoś kto zjada jeden słony paluszek? Lub jednego chipsa? Zjedzenie jednego małego produktu pszennego powoduje chęć na kolejne, i kolejne i tak bez końca.

Osobiście nigdy nie odczułam tak silnych reakcji po odrzuceniu pszenicy i innych zbóż zawierających gluten. Za to po latach bez pszenicy, wystarczy mi spożycie jednej bułeczki czy makaronu, żeby odczuć natychmiastowe konsekwencje – mój brzuch puchnie, czuję się otępiała, a ciało jest obrzęknięte. Bezpośrednio po spożyciu pszenicy czuję się, jakbym była na haju.

 

Joanna Szubierajska: O diecie bezglutenowej i celiakii robi się coraz głośniej – czy można powiedzieć, że jest to choroba cywilizacyjna? Czy może zwykła moda?

Agnieszka Pająk: Producentom masowej żywności najłatwiej jest przekonać konsumentów, że wyeliminowanie z diety glutenu to tylko chwilowa moda – bo w końcu nikt nie chce dopuścić do spadku sprzedaży i zmniejszenia zysków. Ludzie zabiegani, zmęczeni, zagubieni w gąszczu informacji chętnie przystaną na taką opcję, ponieważ jest wygodna. Jednak kiedy człowieka dopada szereg dolegliwości, a lekarze są bezradni, wtedy dociera do niego, że być może coś w tym jest.

Zresztą najlepiej przekonać się na własnej skórze, eliminując gluten z diety. Kiedy odtrujemy organizm, odkwasimy go i zaczniemy spożywać jedynie zdrowe pokarmy, dostosowane do naszego typu metabolizmu, bardzo szybko odczujemy różnicę. A gdy wrócimy do glutenu, natychmiast odczujemy dyskomfort. Coraz więcej sportowców eliminuje z diety gluten – przykładem jest Novak Djokovic. Ten wielokrotny mistrz tenisa ziemnego, w swojej książce „Serwuj, aby wygrać – plan 14 dni bez glutenu”, podkreśla jak ważne było wyeliminowanie tego składnika dla jego kariery zawodowej.

Oczywiście można powiedzieć, że na świecie zapanowała moda na produkty bezglutenowe, ale jest to ogólny trend w zdrowym stylu życia. Musimy jednak rozróżnić dietę bezglutenową od spożywania produktów bezglutenowych.  Całą gamę bezglutenowych produktów spożywczych i bez szkodliwych zbóż znalazłam bez problemu we Włoszech, w Dubaju, w Austrii, również Australia i Nowa Zelandia podążają w tym kierunku. W Polsce także mamy wybór – czasem nawet większy niż w innych krajach.

 

Joanna Szubierajska: Jak pozbyć się pszennego brzucha? Wykorzenienie wszechobecnych produktów pszennych z naszej diety może być trudne, gdyż pszenica jest wszechobecna.

Agnieszka Pająk: Zgadza się, pszenica jest wszędzie ! We współczesnym świecie gluten uderza z każdej strony – bułki, bułeczki, rogaliki, bagietki, naleśniki, tortille, panierki, chipsy, wędliny, landrynki, ciastka, batony, wafle, burgery, hot-dogi, pizza, kebab, płatki śniadaniowe, przekąski fit, musli, makarony, produkty gotowe, zupy zagęszczone mąką, piwo, sosy, gotowe dania obiadowe  – to niekończąca się lista produktów zawierających gluten. Z pszennym brzuchem można rozprawić się odstawiając wszystko, co zawiera to „cudowne” ziarno.

 

Joanna Szubierajska: A co jeżeli nie wyobrażamy sobie dnia bez kromki pieczywa?

Agnieszka Pająk: Jeśli nie wyobrażamy sobie życia bez chleba, możemy poszukać dobrego w 100 proc. żytniego pieczywa na prawdziwym zakwasie. Trzeba uważać na „podróbki” prawdziwego chleba, które powstają z mieszanek piekarniczych, zawierających pszenicę w składzie. Na szczęście sprzedawcy coraz częściej są w stanie udzielić informacji na temat tego, co naprawdę zawiera dany bochenek.

Wszystkie najpopularniejsze wyroby jak tarty, naleśniki, ciasta, panierki możemy zrobić z bezglutenowych produktów dostępnych na naszym rynku takich jak: mąka gryczana, jaglana, ryżowa, owsiana, z amarantusa, z dynii, kokosowa, migdałowa, kasztanowa. Do dyspozycji mamy również płatki quiona, jaglane, gryczane, sezam, nasiona chia, komosę ryżową. Lista produktów bezglutenowych jest naprawdę długa.

 

Joanna Szubierajska: Warto też wspomnieć że wszystkie te produkty można znaleźć w przystępnych cenach i nawet polscy emeryci dietę bezglutenową oceniają jako dużo tańszą niż klasyczne pożywienie przeciętnego Polaka. Ponadto po zjedzeniu makaronu ryżowego np. czy gryczanej tarty jesteśmy syci i najedzeni na długi czas. W efekcie produktów nie zawierających glutenu ( mowa o tych prawdziwych bez kilometrowej listy w składzie ) zjadamy dużo mniej.

Agnieszka Pająk: Na koniec zdradzę swój tajemny przepis na ciasto na pizzę a taglio GO GLUTEN FREE :

2 szklanki mąki gryczanej, 1 szklanka mąki ryżowej, 2 jaja od wolnych kur, 1 łyżeczka bazylii, 1 łyżeczka oregano, 1 łyżeczka soli morskiej lub himalajskiej, 3 łyżki oliwy z oliwek, poł szklanki wody ( mówiąc o szklance mam na myśli starą komunistyczną prosta szklankę 250 ml ), kilka ząbków czosnku, 40 dkg drożdży + 1 łyżeczka cukru trzcinowego

*Jeśli mamy problemy z grzybicą, lub inne dolegliwości przewodu pokarmowego nie robimy ciasta na drożdżach, po prostu wyjdzie nam równie smaczny płaski placek

**Ciasto wyrabiamy ręcznie lub w termomix; ręcznie do szklanej miski wbijamy jaja, wsypujemy mąkę, dodajemy wyciśnięty czosnek, zioła, oliwę, sól, drożdże rozrabiamy z cukrem w kubku aż będą płynne, wlewamy wraz z wodą i wyrabiamy ciasto – średnio cały proces zajmuje 5 minut. Odstawiamy do wyrośnięcia, ciasto starcza na prostokątną blachę standardowa z piekarnika

Joanna Szubierajska: Dziękuję za rozmowę

Mgr Agnieszka Pająk – założycielka portalu SLOWFOODlife, właścicielka firmy Angie Payonk Business & Wellness Consulting,  Diet Coach, publicystka


 

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Dobre tłuszcze – tłuszcz nie tuczy
normy vs prawda

Dla osób dbających o linię priorytetem jest często wybieranie produktów odtłuszczonych. Bo przecież łuszcz – „tuczy, podwyższa cholesterol, generalnie – szkodzi”. W rezultacie nagminnie liczymy kalorie, obniżamy lekami poziom cholesterolu, jemy odtłuszczone produkty, margaryny, przetworzone oleje roślinne, stosujemy niskobiałkowe, niskotłuszczowe, diety cud i… tyjemy, chorujemy, jesteśmy agresywni i zmęczeni.

 

Tłuszcze, które występują w stanie naturalnym, są mieszaniną glicerolu i wyższych kwasów tłuszczowych nasyconych, nienasyconych, wolnych kwasów tłuszczowych, fosfolipidów, steroli, barwników, wosków, węglowodorów, rozpuszczalnych witamin oraz innych produktów powstałych w trakcie ich przemian. Podstawowym składnikiem wszystkich tłuszczów są kwasy tłuszczowe: nasycone i nienasycone. Kwasy tłuszczowe nasycone Występują głównie w tłuszczach zwierzęcych (np. mleko, masło, sery, mięso, smalec, słonina). Konsystencja tłuszczu zależy od procentowej zawartości kwasów nasyconych (zwierzęcych),
które są przeważnie stałe, i od kwasów nienasyconych (roślinnych), które w większości są płynne, za wyjątkiem tłuszczów: palmowego, kokosowego i kakaowego, mających stałą konsystencję.

 

Cholesterol – niezbędny dla zdrowia

Tłuszcze pochodzenia zwierzęcego najczęściej kojarzą się nam z cholesterolem. I słusznie, ale skojarzenia te nie powinny być tylko negatywne, gdyż cholesterol jest związkiem charakterystycznym dla ssaków. Żadna roślina nie produkuje cholesterolu, a my bez niego nie moglibyśmy żyć. Jest on składnikiem strukturalnym błon komórkowych i wszystkich organelli wewnątrz komórek. Warunkuje prawidłowe funkcje skóry i mózgu. Buduje otoczki mielinowe komórek nerwowych centralnego układu nerwowego. Zdrowa tkanka nerwowa potrzebuje przynajmniej 5% cholesterolu. Dlatego mleko kobiet karmiących w porównaniu do mleka krowiego zawiera 2 razy więcej cholesterolu – gwarantuje to właściwy rozwój mózgu u dziecka. Cholesterol warunkuje również pracę nad-nerczy, jest prekursorem hormonów stresu (kortyzon, noradrenalina, adrenalina), hormonów płciowych (estrogen, testosteron itd.), witaminy D3 i kwasów żółciowych. Warto wiedzieć, że zbyt niski poziom cholesterolu może zwiększać ryzyko chorób serca, nasilać problemy nowotworowe, powodować zaburzenia hormonalne, bóle mięśni, nerwów, chroniczne zmęczenie, problemy z zapamiętywaniem, depresje.

W osoczu cholesterol występuje w postaci lipoprotein HDL i LDL. HDL – chroni komórki przed przeładowaniem cholesterolem,
ma działanie antymiażdżycowe, stąd zgodnie z przyjętym uproszczeniem w celach edukacyjnych nadano mu tytuł „dobrego cholesterolu” LDL – ma skłonność dostarczania zbyt dużych ilości utlenionego cholesterolu do komórki, przyczynia się do powstawania arteriosklerozy. Dlatego nazwany jest „złym cholesterolem”.

 

Co mówią normy ?

W naszej szerokości geograficznej obowiązująca norma całkowitego cholesterolu we krwi wynosiła 160–200 mg/dl. I każde
sztuczne obniżanie go poniżej dolnej granicy z punktu fizjologii organizmu jest błędem. Poziom frakcji HDL we krwi wynosi u kobiet 45 – 65 mg/dl, u mężczyzn 35 – 55 mg/dl Korzystna norma poziomu frakcji LDL we krwi to 100–150 mg/dl, średnia
150–190 mg/dl, niekorzystna prognoza > 190 mg/dl Warto pamiętać, że z jedzeniem dostarczamy organizmowi nie tylko zły, ale i dobry cholesterol. Średnio 20–40% cholesterolu pochodzi z pożywienia. Codziennie, wraz z nasyconymi kwasami tłuszczowymi,
powinniśmy dostarczać organizmowi ok. 300 mg cholesterolu.

 

Tłuszcz mleczny i naturalne masło jest najłatwiej trawionym i przyswajalnym tłuszczem zwierzęcym. Mimo zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych i cholesterolu, nie podwyższają one poziomu LDL. Dzięki dużej zawartości kwasów nasyconych, witamin, antyoksydantów tłuszcze zwierzęce są odporne na utlenianie. Wzmacniają układ immunologiczny, tkankę układu nerwowego i mózg, chronią błony komórkowe. Wegetarianie obowiązkowo powinni uzupełnić posiłki minimum o masło sklarowane.

 

 Nienasycone kwasy tłuszczowe

Występują w naturalnych tłuszczach roślinnych. Otrzymujemy je z nasion lub owoców roślin oleistych. Są niezbędnymi składnikami budulcowymi fosfolipidów, błon komórkowych i mitochondrialnych, pełnią ważną rolę w transporcie i metabolizmie cholesterolu, hamują proces agregacji płytek krwi, zapobiegając powstawaniu zakrzepów. Pomagają przy nadciśnieniu tętniczym, wzmagają przepływ krwi przez naczynia wieńcowe serca, zwiększają siłę skurczu mięśnia sercowego. Dzielimy je na jednonienasycone i wielonienasycone.

Kwasy jednonienasycone – najbogatszym ich źródłem jest oliwa z oliwek. Obserwując mieszkańców rejonu Morza Śródziemnego, gdzie odnotowywano małą zachorowalność na miażdżycę, uznano, że jednonienasycone kwasy tłuszczowe mogą pełnić rolę ochronną w profilaktyce miażdżycy. Zastępując częściowo tłuszcze zwierzęce (czyli nasycone) tłuszczami jedno- lub wielonienasyconymi obniżamy poziom cholesterolu całkowitego i frakcji LDL, nie zmniejszając zawartości HDL.

Wielonienasycone kwasy tłuszczowe – największe znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania organizmu mają niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT) z grup:
• Omega 6 – kwas linolowy (LA), gamma-linolenowy (GLA) i arachidonowy (AA),
• Omega 3 – alfa-linolenowy (ALA), eikozapentaenowy (EPA) i dokozaheksaenowy (DHA),

Nasz organizm nie produkuje sam kwasu linolowego (LA) i alfa-linoleinowego (ALA), więc musimy dostarczać je z dietą, włączając
do niej np. oliwę z oliwek, olej lniany. Nieroślinnym wyjątkiem wysokojakościowych NNKT są tłuszcze Omega 3 otrzymywane
z ryb czy dalekomorskich. Wymienione wyżej, pozostałe NNKT, takie jak kwas gamma-linolenowy (GLA) i arachidonowy (AA) oraz kwasy: eikozapentaenowy (EPA) i dokozaheksaenowy (DHA) teoretycznie nie muszą być dostarczane z pożywieniem, ponieważ nasz organizm potrafi je wytworzyć samodzielnie, ale… no właśnie, jest jeden ważny warunek – musimy
mieć w organizmie wystarczającą ilość kwasu linolowego oraz alfa-linolenowego.

W praktyce jednak często mamy kłopoty z wytworzeniem tych kwasów, bo np. brakuje nam innych substancji, również niezbędnych do tego procesu – np. witaminy B6, magnezu, cynku. Niekorzystnie na wytworzenie NNKT wpływa też zaburzone wydzielanie insuliny, wysokie ciśnienie tętnicze, przyjmowanie leków przeciwzakrzepowych czy pożywienie bogate w szkodliwe izomery TRANS.

 

Cząsteczki kwasów tłuszczowych decydują o budowie błon komórkowych i wewnątrzkomórkowych, odgrywając strategiczną rolę w ich strukturze, integralności i funkcjach. Tłuszcze jako jedne z trzech podstawowych składników odżywczych, obok białek i węglowodanów, pełnią wiele niezbędnych funkcji:

• są najbardziej skoncentrowanym źródłem energii dla komórek
• umożliwiają gromadzenie energii w komórkach i tkance zapasowej
• zwalniają skurcze żołądka i hamują wydzielanie kwaśnego soku żołądkowego
• pełnią rolę izolatora termicznego, elektrycznego, stabilizatora, chronią przed urazami
• warunkują pracę tkanki nerwowej
• dostarczają niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), z których powstają hormony tkankowe regulujące procesy w komórkach naszego ciała
• uczestniczą w modyfikacji białek i warunkują równowagę hormonalną
• są materiałem budulcowym błon komórkowych i białej masy mózgu
• decydują o sprawności układu krążenia
• są nośnikami witamin A, D, E i K, oraz ułatwiają ich przyswajanie z innych produktów
• wpływają na wygląd i stan skóry, włosów, paznokci
• ułatwiają odczuwanie smaku i przełykanie pokarmu.

 

Niedobory NNKT

Są bardzo niekorzystne dla zdrowia. Powodują m.in. spadek przyrostu masy ciała, spowolnienie wzrostu, zmiany skórne, zwiększoną wrażliwość na infekcje, kruchość naczyń włosowatych, zaburzenie transportu cholesterolu, zaburzenia pracy nerek. Stan taki najbardziej odczuwają młode osoby, ludzie wycieńczeni, przewlekle chorzy, po oparzeniach i zabiegach operacyjnych.

 

Kwasy Omega 3 DHA 

Odgrywają główną rolę w pracy tkanki nerwowej. Około 30% suchej masy mózgu i oka oraz do 60% masy w komórkach nerwowych (neuronach) składa się właśnie z NNKT, których poziom zależy wyłącznie od diety. Niedobór DHA w diecie dzieci
powoduje m.in. pogorszenie wzroku, zmniejszenie ilorazu inteligencji, nadpobudliwość psychoruchową (ADHD), alergię, zmiany atopowe skóry. Z kolei kwasy omega 3 – EPA biorą czynny udział w syntezie związków, które wykazują silne działanie przeciwzapalne, przeciwalergiczne, przeciwzakrzepowe, hamujące nadmierną kurczliwość naczyń krwionośnych, mają
działanie przeciwmiażdżycowe. Rolą tych kwasów jest regulacja metaboliczna układu sercowo-naczyniowego. Kwasy te mają również silne działanie antynowotworowe, zwiększają bowiem tzw. odporność komórkową. Spożywanie dużej ilości olei roślinnych bogatych w kwas Omega 6 często obniża korzystne efekty kwasów z grupy Omega 3, gdyż oba kwasy współzawodniczą o te same enzymy, ale w pierwszej kolejności zawsze przekształcane są kwasy z grupy Omega 6.

Z badań wynika, że nadmiar w diecie kwasów Omega 6 – wpływa negatywnie na strukturę i przepuszczalność błon komórkowych, nasila zmiany zapalne, alergiczne, zmniejsza odporność, sprzyja uszkodzeniom mózgu, zwiększa gęstość krwi, stymuluje guzy i komórki nowotworowe. Bardzo ważny jest wzajemny stosunek omawianych kwasów tłuszczowych do siebie. Średnio proporcja powinna wynosić 3:1, czyli kwasów Omega 6 powinno być w diecie trzy razy więcej niż Omega 3. Obecnie naukowe publikacje i dane epidemiologiczne podają, że stosunek ten powinien wynosić od 1:1 do 4,5-1 Zwierzęta i rośliny żyjące w naturalnym środowisku mają w swoich tkankach właściwe proporcje tych kwasów. W obecnej diecie spożycie tłuszczu podwoiło się, dodatkowo pojawiły się przetworzone, rafinowane oleje roślinne nieznane wcześniej naszemu organizmowi. Według dostępnych źródeł w typowych dietach europejskich stosunek zawartości kwasów tłuszczowych z rodziny Omega 6 do Omega 3 jest ponad czterokrotnie wyższy niż podają zalecenia (wynosi 20:1). Tak duże ilości spożywanych kwasów Omega 6 uznane jest za główny czynnik powstawania różnych schorzeń metabolicznych. Badania kliniczne i epidemiologiczne dowodzą, że kwasy omega 6 spożywane w nadmiarze są bardziej szkodliwe niż nadmiar nasyconych tłuszczy zwierzęcych.

 

Codziennie znika z naszego ciała około 60 mln starych komórek, w to miejsce powstają nowe, dlatego też możemy go szybko i skutecznie regenerować, pod warunkiem, że zadbamy o dietę, czyli jakość materiału
budulcowego.

 

Kwasy tłuszczowe TRANS – najbardziej szkodliwe

Człowiek nie potrafi ich produkować, więc dostarcza je sobie wyłącznie z żywnością. Przemysłowe przetwarzanie olei roślinnych, traktowanie ich wysokimi temperaturami, uwodarnianie, utwardzanie, produkcja margaryn, produktów seropodobnych, armażeryjnych, piekarniczych, cukierniczych itp., spotęgowało w żywności olbrzymią ilość utwardzonych tłuszczy roślinnych zawierających izomery TRANS, które zostały uznane za najbardziej szkodliwy typ kwasów tłuszczowych.

 

Ze względu na bardzo niekorzystne dla organizmu człowieka proporcje kwasów Omega 6 do Omega 3 w olejach: słonecznikowym, sojowym, kukurydzianym i z pestek winogron, powinniśmy ich unikać, z kolei z pozoru korzystny olej rzepakowy zawiera szkodliwy dla zdrowia kwas eurukowy.

 

Alarmujące statystyki

Wyniki licznych badań dowiodły, że izomery TRANS, obecne w większości przetworzonych produktów spożywczych, odpowiadają za wzrost chorób układu sercowo-naczyniowego, zwiększają gęstość krwi, nasilają cukrzycę typu 2, otyłość, schorzenia o podłożu zapalnym, choroby nowotworowe, zwłaszcza nowotwory piersi, okrężnicy i prostaty. Kwasy tłuszczowe trans nasilają zmiany miażdżycowe, podwyższają w osoczu stężenie „złego” cholesterolu LDL, lipoprotein i trójglicerydów, a obniżają stężenie „dobrego” cholesterolu HDL. Dodatkowo kwasy te nasilają stres oksydacyjny komórek, który nie tylko inicjuje problemy zdrowotne, ale również osłabiając układ immunologiczny i znacznie przyspiesza zaostrzenie wielu chorób. Przy niewłaściwej diecie izomery TRANS przechodzą z krwi przez łożysko do płodu, a po porodzie z mlekiem matki do organizmu niemowląt.

U kobiet ciężarnych często przyczyniają się do nadciśnienia, insulinooporności, zaburzenia czynności układu immunologicznego, niskiej masy urodzeniowej niemowląt, nasilają stany przedrzucawkowe i alergie. Dlatego też kobiety w ciąży i małe dzieci powinny unikać słodyczy i wysokoprzetworzonych produktów spożywczych na bazie olei roślinnych oraz wszelkich margaryn i produktów masłopodobnych.

Raport amerykańskiego Instytutu Medycyny orzeka, że każda, nawet niewielka ilość tłuszczów w konfiguracji TRANS w diecie zwiększa zagrożenie chorobami cywilizacyjnymi. Niestety kwasy TRANS są rozpowszechnione w produktach spożywczych do tego stopnia, że całkowite ich usunięcie nie jest możliwe bez wprowadzenia rewolucyjnych zmian w sposobie żywienia. (Hobbs, 2006).

 

Oksysterole

Są równie szkodliwe jak tłuszcze TRANS. To produkty utlenienia cholesterolu, które „wzbogacają” mleko w proszku, susz jajeczny, powstają też podczas niewłaściwego wędzenia tłustych wędlin, ostrego smażenia mięsa. Uwaga – mleko w proszku i nie tylko Niestety, jakość przemysłowych produktów mleczarskich pod względem zdrowotnym z roku na rok jest coraz gorsza. Masło najczęściej uszlachetniane jest olejami roślinnymi, sery zostały zastąpione produktami seropodobnymi (dodaje się do nich olej uniwersalny i mleko w proszku), jogurty i desery mleczne przeobraziły się w zawiesinę mleka w proszku i chemicznych dodatków.

Codzienność taką uzupełniają margaryny, przemysłowe frytki, smażone w głębokim oleju smakołyki, ciasteczka, batoniki, gotowe wypieki, pizza, zapiekanki itd. – niestety wszystkie bogate są w kwasy tłuszczowe TRANS. Alarmujące jest to, że wiele z tych produktów, bogatych choćby w mleko w proszku i wielonienasycone kwasy tłuszczowe, nagminnie zalecane jest w reklamach jako zdrowe posiłki dla dzieci i młodzieży.

 

Wszystkie przetworzone i utwardzone oleje roślinne są szkodliwe, przyspieszają zmiany degeneracyjne i starzenie się komórek. Używaj tylko naturalnych tłuszczów i olei – w tym masła bez roślinnych dodatków, masła sklarowanego, czasem domowego smalcu. Dietę wzbogacą świeże oleje tłoczone na zimno, zwłaszcza olej lniany i oliwa z oliwek oraz tłuszcze zimnowodnych ryb i ssaków morskich.

 

Tłuszcze są niezbędnym elementem naszej diety. Jeśli wybierzemy te zdrowe oraz nauczymy się czytać uważnie etykiety produktów, będziemy dłużej cieszyć się dobrym zdrowiem. Pamiętajmy, że zapotrzebowanie organizmu na pokarm tłuszczowy zależy od potrzeb energetycznych, ale także od naszego typu metabolicznego. Na wzbogaceniu posiłków w korzystne oleje, naturalne masło, skorzysta także nasza skóra – będzie nie tylko lepiej wyglądać i bronić się przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, ale i zyska na nawilżeniu i natłuszczeniu od wewnątrz.

Autor Dr Grażyna Pająk
BIOLOG, DYPLOMOWANY DIETETYK, NATUROTERAPEUTKA
www.facebook.com/drgrazynapajak

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Tarta gryczana ze śliwkami, kruszonką, i kremem jaglano-cytrynowym
bezglutenowa i bez cukrowa

Ciasto na tartę * :

300 g mąki gryczanej
szczypta soli
150 g twardego masła
2 żółtko
1/2 szklanki gazowanej wody

Mąkę, sól, masło ugniatamy razem, następnie dodajemy  żółtko i wodę, po wyrobieniu wkładamy  ciasto do lodówki na 30 min.

Nadzienie :

Około 10 śliwek (ja najbardziej lubię te duże okrągłe) kroimy na kawałki, dwie łyżki masła ( 100 % nie żadne miksy, podróbki, margaryny ), wrzucamy śliwki i dwie łyżki ksylitolu, dusimy, mieszając co chwilę tak aby się nie przypaliły, zmiękną i wypuszczą sok, trochę odparuje, a następnie lekko się podsmażą (mamy osiągnąć konsystencję nie lejącą, ale też nie robimy powideł)

Krem :

Do małego rondelka wlewamy kubek kwaśnej śmietany 18 %, wyciskamy całą cytrynę średniej wielkości (mogą być dwie) i dodajemy do śmietany, następnie wsypujemy płaską łyżkę ksylitolu i dodajemy 1-2 łyżki mąki jaglanej tak aby uzyskać konsystencję kremu, cały czas mieszamy.

Wyjmujemy ciasto z lodówki, nie powinno się kleić, dzielimy na dwie części, proporcje 2/3 i 1/3 na wierzch ciasta; większą część ciasta wałkujemy na kształt koła lub po prostu robimy kulę w rękach  (zaoszczędzi nam to czas na mycie stolnicy) i rozciągamy ciasto na ceramicznej formie z charakterystycznym falowanym brzegiem, ciasto musi pokryć dno i brzegi ! (formę smarujemy cienko masłem i posypujemy odrobiną mąki gryczanej lub np. płatków quinoa lub z amarantusa).

Puste ciasto podpiekamy ok. 10 min w piekarniku z dmuchawą nagrzanym do 180 stopni; piekąc ciasto bez farszu unikniemy zakalca.

Możemy do smaku posypać cukrem pudrem zrobionym z cukru trzcinowego lub ksylitolu (najlepiej zmielić odrobinę w młynku).

Wyciągamy formę z pieca, rozsmarowujemy krem na spodzie, wlewamy ostrożnie śliwki tak aby nie polać brzegów (sok palący się w piekarniku na brzegach to nic przyjemnego), następnie z mniejszego kawałka ciasta robimy kulkę i ścieramy na powierzchnię formy na grubym tarełku, tak aby pokryć całą tartę, następnie całość zapiekamy jeszcze ok. 15 min w tej samej temperaturze.

*Druga wersja tego ciasta dla miłośników czekolady, to tarta kakaowa, przepis jak wyżej tylko do ciasta dodajemy dwie łyżki ciemnego, prawdziwego kakao.

 

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Każdy kęs ma znaczenie
Wywiad dla Magazynu Zwierciadło

ROZMAWIA Beata Pawłowicz

Jak nie zachorować na nowotwory, jak dać sobie szansę na wyzdrowienie mimo złych rokowań i uniknąć wznowy ?

Medycyna konwencjonalna nie zna odpowiedzi. Medycyna komórkowa uważa, że liczy się jedzenie, a więc właściwe odżywianie komórek organizmu. Ich stan to warunek zdrowia lub przyczyna chorób.

Dlaczego dieta leczy i bywa skuteczna w ponad 90 proc. przypadków – mówi dr GRAŻYNA PAJĄK, dietetyczka, naturoterapeutka, endoekolog.

Beata Pawłowicz: Medycyna konwencjonalna w wypadku nowotworów często jest bezsilna. O diecie w szpitalu nie mówi się więcej niż: lekkostrawna.

Słyszałam, jak choremu na raka jelit i wątroby lekarz poradził: „Niech pan idzie do KFC, nabierze sił przed chemią”.

Coraz więcej osób z problemami nowotworowymi przychodzi do mojego gabinetu totalnie zagubionych. W szpitalu najczęściej dowiadują się, że żywienie nie ma znaczenia lub że mogą jeść wszystko. Spotykają jednak osoby z podobnymi problemami w dobrej formie i dowiadują się, że jedzenie to dodatkowa szansa na
wyzdrowienie.

Przychodzą więc i pytają, co robić. Nie pamiętają z lekcji biologii, że odżywianie to zaopatrywanie organizmu w niezbędne składniki odżywcze, których potrzebuje każda komórka, aby mogła żyć, pracować i regenerować się. To podstawa zdrowia, bo zbudowani jesteśmy z 80–100 mld takich żywych cegiełek. To ich stan decyduje o stanie zdrowia. Już w 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała, że problemy ze zdrowiem zaczynają się na poziomie komórek.

Tymczasem badania porównawcze żywności z roku 1908 i z 1978 pokazały, że ilość składników odżywczych zmniejszyła się w ciągu tych lat o 40–70 proc. Dlaczego ? Używamy nawozów sztucznych, herbicydów, chemii na każdym etapie produkcji, przyspieszamy dojrzewanie owoców, konserwujemy je, prowadzimy ekstremalne hodowle. To wszystko sprawia, że jemy pokarmy, które nie zawierają niezbędnych składników w odpowiednich ilościach i proporcjach, zaburzają procesy metaboliczne oraz równowagę organizmu.

Aż tak źle się dzieje na naszym talerzu ?

Och, dzieje się! Komórek jednak nie da się oszukać, nasze umysły tak, i dlatego najczęściej nie kupujemy dobrego pokarmu. Chleb, mleko, ser, mięso, słodycze itp. tylko z nazwy przypominają żywność z początku XX wieku. Bo czy prawdziwe mleko może stać pół roku na półce ? Nie, ale dla współczesnego człowieka to norma. I tak razem z jedzeniem rocznie zjadamy 7–9 kg spulchniaczy, wypełniaczy, sztucznych barwników, substancji smakowych, zapachowych, konserwujących, słodzików itp. W UE do żywności dodaje się rocznie około 170 tys. ton aromatów. Efektem są alergie, stany zapalne żołądka i jelit, nadpobudliwość, bezsenność, zaburzenia ciśnienia itd. Niedobór składników odżywczych, nadmiar toksyn to też pierwszy krok do zaburzeń odporności prowadzących do problemów nowotworowych. Medycyna konwencjonalna chce zapobiegać i leczyć nowotwory na poziomie narządów, a pani mówi o działaniu na poziomie komórki.

Każdy organizm jest zbudowany z komórek i to w nich zachodzą wszystkie procesy życiowe, dlatego to, jak one funkcjonują, decyduje o zdrowiu. Każda komórka musi otrzymać odpowiednią ilość składników odżywczych, bo wówczas ma szansę utworzyć energię na swojej błonie i funkcjonować właściwie. Zdrowa komórka ma średnio potencjał w granicach 120 miliwoltów, komórka reumatoidalna już tylko 40, a nowotworowa – zaledwie 20. Dlatego tak ważne jest wartościowe i niezatrute chemią jedzenie oraz naturalne suplementy uzupełniające niedobory np. kwasów omega-3. Jeśli tak ważne jest odżywianie, to dlaczego w szpitalnym menu są wędliny z puszek, ciastka, mleko itp. ?

Wszystko stoi na głowie. Lekarze nie są uczeni dietetyki i nie mają na nią czasu. Medycyna akademicka wciąż nie traktuje żywienia jako elementu terapii, mimo że badania naukowe wykazały, że układ odpornościowy ulega wzmocnieniu, gdy zostanie odciążony przez świadome i właściwe odżywianie. Często pracuję z ludźmi, którzy są w trakcie chemii, i okazuje się, że przy właściwej diecie lepiej znoszą terapie i osiągają lepsze efekty, a po latach nie dotykają ich wznowy. Kiedy leczymy tylko chemią, naświetlaniami i innymi metodami akademickimi, a nie zwracamy uwagi na żywienie, środowisko, neutralizację stresu, nie doprowadzimy organizmu do stanu homeostazy (równowagi). Usuwamy tylko objawy, ale przyczyna pozostaje, dlatego tak trudno o pełne wyzdrowienie. Chemia niszczy bakterie, wirusy, grzyby, likwiduje przyczyny wielu zaburzeń, ale jeśli nie odżywiamy się właściwie, to osłabiony organizm trudno się regeneruje.

Kiedy leczymy tylko chemią i innymi metodami akademickimi, a nie zwracamy uwagi na żywienie, środowisko, neutralizację stresu, nie doprowadzamy organizmu do stanu homeostazy.

Przyczyną powstania wielu chorób, w tym nowotworów, jest więc zatrucie i niedożywienie komórek ?

Tak, medycyna komórkowa jest znana od przeszło stu lat, tylko pomijana. Już na początku XX w. Ilja Miecznikow, laureat Nagrody Nobla, uważał, że choroby przewlekłe są spowodowane zaburzeniem flory bakteryjnej przewodu pokarmowego, a zaburzenia trawienia prowadzą do nasilenia procesów gnilnych i wtórnego wchłaniania toksyn. Dlatego pierwszy krok, jaki zalecam osobom ze zdiagnozowanym nowotworem, to oczyszczenie organizmu ze złogów, czyli z tego, co pozostało po procesach metabolicznych, lekach i chemii ze środowiska.

Na przestrzeni ostatnich 50 lat, za sprawą beztrosko stosowanych antybiotyków, sterydów, hormonów, konserwantów, tłuszczów
roślinnych wielokrotnego tłoczenia, glutenu pszenicznego, doprowadziliśmy do rozpowszechnienia zespołu nieszczelnych jelit. Przyczyniła się do niego również plaga Candidy. Ten grzyb uszkadza błonęśluzową przewodu pokarmowego i kosmki w jelicie cienkim, co zwiększa przepuszczalność ścian jelit, powodując przenikanie alergenów pokarmowych i metali ciężkich do krwiobiegu. Kiedy kończyłam studia, mówiło się, że kilka procent populacji ma problemy z grzybicą, dziś jest to średnio 65 proc. ludzi w krajach wysoko rozwiniętych.

W jaki sposób zespół nieszczelnego jelita odpowiada za rozwój m.in. nowotworów płuc ?

Gdy ściany jelit są nieszczelne, strawione cząsteczki pożywienia przenikają przez nie do krwiobiegu, zamiast trafić do wątroby. A jeśli w krwi pojawią się obce cząsteczki, na przykład białek mleka, organizm produkuje przeciwciała, które mają je zablokować. Tak powstają kompleksy immunologiczne, które odkładają się w postaci złogów np. w stawach, górnych drogach oddechowych itd. Gdy organizm wbudowuje obce cząsteczki w komórki, często nie rozpoznaje ich jako własnych i atakuje. Tak zaczyna się autoagresja, organizm niszczy komórki własnego ciała. To często początek chorób, takich, jak stwardnienie rozsiane, hashimoto, wrzodziejące zapalenie jelit, łuszczyca, stany zapalne i wiele innych. To też powoduje osłabienie odporności, więc otwiera drzwi dla nowotworów. By im zapobiec, potrzebna jest dieta, która doprowadzi organizm do stanu równowagi, zharmonizuje procesy metaboliczne komórek. Od 1996 roku prowadzę warsztaty oczyszczająco- regenerujące i widzę, jak ich uczestnicy już po tygodniu funkcjonują inaczej. Zdrowie i dobre samopoczucie możliwe jest dzięki ciągłej odnowie organizmu. Codziennie „wymieniamy” około 1,5–2 kg masy ciała. To szybkie tempo odnowy uświadamia nam, że każdy organizm można regenerować.

Od czego powinniśmy zacząć walkę o zdrowie ?

Dietę dobieramy indywidualnie, ale każde oczyszczanie powinniśmy zacząć od wyeliminowania szkodliwych składników. Przede wszystkim musimy odstawić żywność przetworzoną zawierającą często: cukry, pszenicę, która ma bardzo szkodliwy gluten, oraz margarynę, wszelkie tłuszcze masłopodobne i oleje uniwersalne. Musimy pamiętać, że wszystkie przetworzone i utwardzone oleje roślinne przyspieszają zmiany degeneracyjne i starzenie komórek. Odstawmy też oleje rafinowane wielokrotnego tłoczenia. Nie stosujmy olejów: słonecznikowych, sojowych, kukurydzianych i z pestek winogron, gdyż zawierają nadmiar kwasów omega-6 nasilających ryzyko stanów zapalnych, miażdżycy, nowotworów i schorzeń neurologicznych. Z kolei z pozoru korzystny olej rzepakowy zawiera szkodliwy dla zdrowia kwas erukowy.

Jakie więc oleje i tłuszcze możemy jeść ?

Nasze babcie otrzymywały olej, np. gniotąc nasiona lnu w moździerzu. I właśnie oleje wyciskanie na zimno są najcenniejsze dla organizmu, zwłaszcza że zawierają kwasy omega-3 o działaniu przeciwzapalnym, przeciwalergicznym i antynowotworowym. Te kwasy tłuszczowe nie tylko hamują rozwój choroby, ale również przyczyniają się do usuwania już istniejących zaburzeń, zwiększając tzw. odporność komórkową. Najnowsze badania naukowe dowodzą, że przy właściwie dobranych olejach z grupy omega-3 rośnie skuteczność środków chemoterapeutycznych przy jednoczesnej ochronie zdrowych komórek. Innym źródłem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 są ryby zimnowodne i ssaki morskie oraz oliwa, ale też tłoczona na zimno. Bardzo cenny w regeneracji błon komórkowych jest również tłuszcz mleczny. Naturalne masło (choć ma zły PR, jest niezbędne do prawidłowej pracy mózgu) i masło klarowane, które jest najłatwiej trawionym i przyswajalnym tłuszczem zwierzęcym.

A jajka ?

Tylko od szczęśliwych kur – jajka wiejskie w każdej postaci lub oznakowane numerami „0” lub „1”. Bardzo ważny w diecie jest stosunek kwasów omega-3 do omega-6. Powinien wynosić 1:3 i w dawnej żywności natura we właściwy sposób te proporcje regulowała. Zwierzęta i rośliny żyjące w naturalnym środowisku mają w swoich tkankach znacznie mniej kwasów omega-6. Przykładowo jajka od szczęśliwych kur to proporcja 1:4, a klatkowych 1:19.

Został jeszcze nabiał. Medycyna chińska go nie poleca, oskarżając o stany zapalne.

Produkty nabiałowe z mlekiem w proszku, mleko niskotłuszczowe, mleko chude, imitacje produktów mlecznych, topione, żółte, pleśniowe sery trzeba odstawić. Przy problemach nowotworowych powinniśmy stosować tylko organiczną żywność, nabiał, niestety, nie dla każdego jest wówczas korzystny.Ale jak go wybieramy, to proponuję produkty od małych producentów, najlepiej z mleka zwierząt wypasanych na pastwiskach. Czasem możemy sięgać po dobre naturalne zsiadłe mleko, kefir, maślankę z żywymi kulturami bakterii, ale zawsze bez dodatku mleka w proszku, cukru i owoców. Z czasem w diecie może się pojawić domowy ser ze sfermentowanego mleka.

Co z mięsem, warzywami i zbożami ?

Wysoko przetworzone mielonki mięsne, parówki, pasztety, wszystkie wędliny wysokowydajne, czerwone mięso – trzeba odstawić.

Z produktów zwierzęcych można jeść świeże ryby (z wyjątkiem pangi, ryby maślanej, hodowlanych łososi). Z mięs: ekologiczne królik, kurczak, indyk, ewentualnie dobra dziczyzna. Niezbędne są świeże warzywa, rośliny strączkowe (z wyjątkiem soi), nie za kwaśne naturalne kiszonki, ale bez octu i cukru. Z wyrobów zbożowych dozwolone są produkty z pełnego przemiału, kasze (jaglana, gryczana, komosa ryżowa, amarantus oraz ciemny, czerwony i brązowy ryż). Pieczywo tylko żytnie (bez domieszek) lub gryczane na zakwasie, makarony z mąki gryczanej lub ryżowej. Dietę mogą wzbogacać niestęchłe orzechy włoskie, migdały, wiórki kokosowe, skiełkowany w domu słonecznik i rzodkiewka.

OLEJ Z RYB

American Cancer Society wskazuje, iż olej z ryb może
pomóc w walce z niedożywieniem towarzyszącym nowotworom.
Według wyników najnowszych badań uzupełnienie diety olejem
rybnym może zapobiec utracie masy ciała i mięśni, co często
występuje u chorych na raka, którzy przechodzą chemioterapię.

Dieta jak rewolucja! Wielu zapyta, co mają choroby płuc czy mózgu do jelit ?

Wszystko, co dzieje się w organizmie, zależy od pracy naszych jelit. To ich praca decyduje o naszej odporności i o tym, co dotrze do komórek. Z badań wynika, że największa ilość limfocytów znajduje się w przewodzie pokarmowym – zwłaszcza w jelicie cienkim. To właśnie tu układ odpornościowy na terytorium przekraczającym wielokrotnie powierzchnię naszego ciała aktywnie pełni swoje funkcje, broniąc nas przed różnymi szkodliwymi substancjami docierającymi z każdym posiłkiem. Gdy trawienie przebiega niewłaściwie, w jelicie gromadzą się duże ilości gazów i gnijących resztek pokarmowych, które systematycznie zaburzają proces wchłaniania, przeciążając i osłabiając układ odpornościowy. Dodatkowo z punktu widzenia fizyki kwantowej żadna część naszego ciała nie pozostaje bez wpływu na inne. To, co dzieje się w przewodzie pokarmowym, ma wpływ zarówno na płuca, jak i na pracę mózgu. Już Hipokrates powiedział: „Nie zrozumiemy, czym jest choroba, dopóki nie pojmiemy, czym jest pożywienie”. Ja wiem, że kiedy zmieniamy dietę, odzyskujemy zdrowie…

Pracowała pani przez kilkanaście lat w PAN jako biolog. Jak zaczęło się pani zainteresowanie dietą ?

Przez prawie połowę życia miałam astmę. Od piątego roku życia nękały mnie wszelkie możliwe odmiany stanów zapalnych górnych dróg oddechowych, wieczny kaszel i narastające alergie. W wieku trzydziestu kilku lat groził mi namiot tlenowy i renta inwalidzka – klinika pulmonologiczna była bezsilna. I to wtedy, po 27 latach choroby, nareszcie zaczęłam walczyć, jako biolog postanowiłam doprowadzić organizm do stanu homeostazy. Po dwóch tygodniach, stosując naturalne terapie, czułam się coraz lepiej, po dwóch miesiącach intensywnej pracy wyeliminowałam astmę. Nie mogłam uwierzyć, przez rok na wszelki wypadek nosiłam leki w torebce. Wiele lat minęło od tego dnia i moja choroba nie wróciła… Duch naukowca nie dał jednak za wygraną, spędziłam kolejne lata na uzupełnianiu wiedzy. Po 25 latach wiem, że nie musimy chorować, zdrowie w dużej mierze zależy od nas samych.

DR GRAŻYNA  PAJĄK

DIETETYCZKA, BIOLOG, ENDOEKOLOG. WYKŁADOWCZYNI BIELSKIEJ WYŻSZEJ SZKOŁY IM. J. TYSZKIEWICZA, TWÓRCZYNI DIETY ODKWASZAJĄCEJ. OD PONAD 20 LAT PROWADZI WŁASNĄ PRAKTYKĘ I AUTORSKIE WARSZTATY ODCHUDZAJĄCO-OCZYSZCZAJĄCE POŁĄCZONE Z KURSEM WŁAŚCIWEGO ODŻYWIANIA.

FacebookPinterestTwitterGoogle+

NIE LICZ KALORII POLICZ SKŁADNIKI KTÓRE CI NIE SŁUŻĄ

Obsesyjne liczenie kalorii to często jeden z nawyków osób dbających o linię. Tymczasem o wiele bardziej istotna niż ich ilość, powinna być ich jakość.

 

Informacje o wartości kalorycznej znajdziemy na niemal wszystkich opakowaniach produktów spożywczych.

Jednak większość z tych danych jest niemiarodajna, ponieważ nie uwzględnia chociażby złożoności procesu trawienia.

Ilość energii zawartej w żywności określają jednostki zwane kilokaloriami; zgodnie z definicją 1 kcal równa się ilości energii potrzebnej do podniesienia temperatury jednego kilograma wody o jeden stopień Celsjusza. Przyjmuje się, że :

 

  •  1 gram tłuszczu to 9 kilokalorii
  •  1 gram białka to 4 kilokalorie
  •  1 gram węglowodanów to 4 kilokalorie 

 

Najnowsze badania mówią o tym, że ilość kalorii, które uzyskujemy z pożywienia, zależy od gatunku roślin bądź zwierząt, sposobu przygotowania pokarmu , rodzaju bakterii obecnych w naszym przewodzie pokarmowym oraz ilości energii niezbędnej do strawienia danego produktu spożywczego. W spisach kaloryczności produktów nie uwzględnia się żadnego z tych czynników. Proces rozkładu pokarmu jest tak skomplikowany i uwarunkowany indywidualnymi cechami każdego człowieka, że nie da się dokładnie oszacować sposobu trawienia w ujednoliconej tabelce.

 

Musimy wziąć pod uwagę m.in. to, że:

  • zużywamy więcej energii na trawienie białka niż tłuszczu
  • apetyt bakterii jelitowych różni się w zależności od cech indywidualnych organizmu gospodarza
  • wysoka temperatura ułatwia nam trawienie

 

Przetworzona żywność –  prawdziwe zagrożenie

 

Kalorie, kalorie, kalorie – ciągle się o nich mówi i straszy konsumentów. To z nimi wiąże się jeden z najgłębiej zakorzenionych mitów dotyczących zasad odżywiania. Często obsesyjnie je liczymy, zapominając, że kaloria kalorii nierówna. Kalorie dzielą się bowiem na puste, czyli te złe, i na wartościowe. O wiele bardziej niż ich ilość, istotna dla nas powinna być ich jakość.

 

W dobie kiedy człowiek rocznie zjada średnio 9 kg syntetycznych związków chemicznych i dodatków do żywności, a w samej Unii Europejskiej do produkcji żywności rocznie zużywa się 170 tysięcy ton aromatów i syntetycznych zapachów, warto zacząć liczyć nie tyle liczbę kalorii, a ilość niepożądanych substancji, na liście składników danego produktu. Poza znanymi dodatkami do żywności, które coraz częściej budzą nasz niepokój, nowoczesne produkty wytwarzane masowo zawierają szereg niekorzystnych dla nas związków takich jak: pestycydy, substancje modyfikowane genetycznie, chemikalia uwalniane z opakowań czy nanocząsteczki – nowe zagrożenie na liście czynników mających bezpośredni wpływ na zdrowie.

 

 Wysoka cena przyjemności

 

Często spożywając śmieciowe pokarmy czy ogólnie dostępne słodkie przekąski, tłumaczymy Sobie że to tylko niewielka ilość, rzadko, co jakiś czas. W podobny sposób tłumaczą się producenci żywności, przekonując konsumentów, że spożywanie syntetycznych dodatków do żywności w tak niewielkich ilościach jest nieszkodliwe, mimo iż powodują one raka u zwierząt na których przeprowadza się testy. Niektóre związki chemiczne stosowane przez przemysł spożywczy, są tak trujące, że spożyte w większej ilości mogłyby zabić natychmiast. Ponadto substancje uznawane za rakotwórcze, przyjmowane nawet w mikroskopijnych ilościach, regularnie przez długi czas, u osób wrażliwych prowadzą do rozwoju nowotworów.

 

Chwile pozornej przyjemności – kupowanie batoników czy ciasteczek naszpikowanych chemikaliami, mogą przerodzić się w poważne problemy ze zdrowiem, które często zaczynają się od kilku dodatkowych kilogramów.

 

Dlaczego tak jest ? Naukowcy twierdzą, iż przyjmując nawet nieznaczne ilości syntetycznych dodatków do żywności, jesteśmy na drodze do „efektu kumulacyjnego”. Kiedy osiągniemy pewien poziom odkładania niekorzystnych substancji i minie okres utajenia, skutki uboczne spożywania tych niekorzystnych składników mogą doprowadzić do powstanie guza.

Przetworzone smakołyki, słodycze, kolorowe przekąski z mnóstwem niekorzystnych dla nas składników mogą przyczynić się do zachorowania na choroby nowotworowe. Do nas należy decyzja  czy warto się oszukiwać teraz, aby później walczyć o życie.

 

Rosyjska ruletka – nieznane interakcje chemikaliów

 

Nawet niskie dawki dodatków chemicznych do żywności stają się niezwykle niebezpieczne w wyniku synergii. Zmieszane razem tworzą swego rodzaju koktajl Mołotowa z opóźnionym zapłonem. Dwie szkodliwe substancje, które łączą się w danym produkcie lub w ludzkim organizmie stają się o wiele bardziej toksyczne razem niż każda z nich byłaby osobno. Nasze ciało posiada liczne mechanizmy obronne i regeneracyjne wspomagające pracę komórek i organów, jednak każdy z nas ma swoje granice wytrzymałości.

 

Pestycydy

 

Kampanie społeczne, dietetycy namawiają nas do spożywania zdrowych warzyw i owoców, przekonując, iż dzięki temu schudniemy i poprawimy swoją kondycję. Niestety, kupując te produkty w normalnym obiegu, coraz częściej wraz z nimi zjadamy także środki owadobójcze, środki na gryzonie, herbicydy niszczące chwasty, fungicydy niszczące grzyby i pleśń oraz rozmaite środki bakteriobójcze. . Badania dowodzą iż pestycydy mogą uszkadzać układ nerwowy, powodować cukrzycę, raka i inne dolegliwości. Do najczęściej zanieczyszczanych produktów należą: jabłka, piwo, chleb, batony zbożowe, ser, ogórki, cytryny, winogrona, gruszki, maliny, ziemniaki, ryż, szpinak i wino. Pestycydy mogą wpływać na naszą wagę ponieważ zaburzają metabolizm, pracę hormonów oraz wpływają negatywnie na proces syntezy białka i wytwarzania enzymów.

 

Zjadamy średnio ok. 9 kg syntetycznych związków chemicznych i sztucznych dodatków do żywności w ciągu roku.

 

Glutaminian sodu

 

MSG, sól sodowa kwasu glutaminowego, występuje w niemal wszystkich produktach przetworzonych, daniach gotowych i fast foodach. Poprawia on nijaki smak produktów zrobionych z niskiej jakości surowca, jednak równocześnie uszkadza neuroprzekaźniki oraz ma bezpośredni wpływ na szybki przyrost wagi, ponieważ zmniejsza a nawet blokuje spalanie tkanki tłuszczowej.

Związek ten jest używany w większości restauracji zwłaszcza w daniach wegetariańskich i nisko proteinowych. Producenci świadomi faktu, iż konsumenci są coraz bardziej obeznani w dodatkach do żywności, coraz częściej zamieszczają na swoich produktach informacje: „bez glutaminianu sodu”, jednak związek ten może ukrywać się pod takimi nazwami jak: kwas glutaminowy, glutaminian, autolizowane drożdże, autolizowane proteiny drożdżowe, ekstrakt z drożdży, teksturowane proteiny, kazeinian sodu, „naturalne smaki”, hydrolizowana kukurydza, składniki modyfikowane enzymatycznie.


Objawy związane ze spożyciem glutaminianu sodu: gwałtowne zmiany ciśnienia krwi, arytmia, depresja, zawroty głowy, napady niepokoju lub paniki, migrena, opuchnięcie mięśni, padaczka, bóle stawów, bóle mięśni, bóle w klatce piersiowej, biegunka, skurcze żołądka, katar, nudności, wymioty.

 

Warto wiedzieć. Przeprowadzone w latach 50. badania wykazały, że podanie szczurom pojedynczej dawki MSG niszczy neurony w siatkówce oka oraz powoduje uszkodzenia mózgu. Badania wykazały, że ludzie są sześciokrotnie bardziej wrażliwi na działanie glutaminianu sodu.

 

Cukier

 

To słodkie szaleństwo, znane od czasów Kolumba, dziś doprowadza do gorzkiej ery supersize i globalnej pandemii otyłości. Świat nauki wciąż szuka nowych winowajców niezliczonych schorzeń cywilizacyjnych. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że wróg czyha w domowej lodówce i w gąszczu sklepowych regałów, zapełnionych dziesiątkami tysięcy produktów, uznanych za spożywcze.  Średnia konsumpcja cukru rocznie – na przykładzie USA:

  • 1890 r. – 2 kg
  • 2009 r. – 61 kg
  • roczny wzrost przez ostatnie 20 lat – 0.45 kg

 

Jednym z bardziej szkodliwych składników jest cukier, 
współodpowiedzialny za nadwagę, stany zapalne i problemy nowotworowe.

 

Globalizacja rynków oznacza, że to, co Ameryka je dzisiaj, jutro będzie jeść reszta świata. Mieszkańcy wszystkich zachodnich państw spożywają dziś więcej cukru, niż kiedykolwiek w przeszłości, co ma ogromny wpływ na nasze problemy ze zdrowiem i wagą.


Cukier z wielu powodów jest współodpowiedzialny za każdy kilogram nadwagi; glukoza, przemyca wraz z insuliną cząsteczki tłuszczu do komórek tłuszczowych, cukier rozpuszcza się natychmiast i prowadzi do nagłego stężenia glukozy we krwi. Jeśli nagromadzi się jej zbyt dużo, zostanie przekształcona w tłuszcz, zgodnie z prawem natury, które mówi że nie należy pozbywać się żadnych cennych substancji odżywczych tylko je deponować na czarną godzinę. W ten sposób napoje słodzone, cukierki i inne produkty pełne słodkiego diabelstwa, zamieniają się w tłuszcz. Cukier to także sprzymierzeniec powstawania stanów zapalnych.

 

Syrop glukozowo-fruktozowy

 

Ta substancja, zwana jest także wysokofruktozowym syropem kukurydzianym. To oczyszczony i zagęszczony wodny roztwór cukrów prostych (glukozy i fruktozy). Syrop otrzymuje się z kukurydzy, przetworzonej na skrobię kukurydzianą. Skrobia ta w dalszej kolejności, z użyciem enzymów lub kwasów, przetwarzana jest do formy syropu, który zawiera 55% glukozy, 42% fruktozy i około 3% innych cukrów. Wysokofruktozowy syrop kukurydziany znajdziemy m.in. w napojach gazowanych, niegazowanych, izotonicznych, energetyzujących, w wodach smakowych, w sokach dla dzieci, w napojach owocowych, alkoholu, mlecznych napojach i jogurtach, lodach, dżemach, wsadach owocowych, sałatkach, konserwach rybnych itd. Syrop ten wykorzystywany jest jako substytut miodu w przemyśle cukierniczym i jako środek zapobiegający czerstwieniu pieczywa w przemyśle piekarniczym.

 

Syrop glukozowo-fruktozowo powoduje m.in.:

 

Aspartam

 

Produkty zastępujące cukier, takie jak aspartam, są w smaku słodsze niż cukier i dezorientują receptory smaku człowieka, sprawiając, że odbierają one produkty mniej słodkie i zdrowsze jako niesmaczne. To z kolei powoduje, że sięgamy po co raz większe ilości tych produktów, żeby zaspokoić smakowe potrzeby. Z badań wynika, że sztuczne słodziki zaburzają naturalną chemię w mózgu oraz gospodarkę hormonalną, które odpowiedzialne są za regulowanie apetytu oraz uczucia nasycenia. Coraz więcej testów epidemiologicznych wskazuje na to, że ludzie, którzy spożywają słodziki wykazują zmiany metaboliczne i są bardziej narażeni na wystąpienie otyłości i cukrzycy typu 2.

 

Mleko w proszku, białka mleka, susz jajeczny

 

Mleko w proszku, które coraz częściej ukrywa się na liście składników pod hasłem białka mleka, oraz susz jajeczny należą do grupy oksysteroli. Krótko mówiąc jest to utleniony cholesterol, który prowadzi do rozwoju płytek miażdżycowych. Ponadto mleko w proszku zawiera 4 razy więcej laktozy niż zwykłe mleko! Spożywanie nadmiaru przetworzonego nabiału w formie jogurtów, przekąsek i innych wynalazków przemysłu spożywczego powoduje obrzęki, nadprodukcję śluzu a dodatkowo może prowadzić do rozwoju arteriosklerozy. Oznacza to, że paradoksalnie, produkty lansowane przez przemysł i media jako zdrowe, działają zupełnie odwrotnie na nasz organizm.

 

 Nawet małe dawki dodatków chemicznych do żywności stają się niebezpieczne w wyniku synergii, tworząc koktajl Mołotowa z opóźnionym zapłonem.

 

W USA duży koncern mleczny został oskarżony o świadome wprowadzanie konsumentów w błąd, przekonując ich że spożywanie jogurtów i napojów mlecznych poprawia trawienie i zwiększa odporność. Ta kłamliwa kampania kosztowała firmę ponad 20 mln dolarów kary !

 

Genetyczny potencjał życia człowieka mieści się w przedziale 120-140 lat. Obecnie na świecie jest pięć grup ludzi, którzy żyjąc w nieskażonym środowisku, osiągają taki wiek. Jednak stan zdrowia społeczeństwa korzystającego z żywności przemysłowej pogarsza się globalnie z każdą generacją. Taki stan rzeczy, właściwie podsumowują słowa prof. Stanisława Więckowskiego  specjalista z zakresu i biochemii fizjologii roślin:  „Jeśli nie chcemy, aby przyszłe pokolenia uległy fizycznej i umysłowej degeneracji, należy powstrzymać szaleństwo globalizacji produkcji żywności i wrócić do sprawdzonych naturalnych metod jej wytwarzania, które pozwalają zachować jej zdrowotne i odżywcze właściwości.”

 

Szkodliwe kampanie !!!

 W USA duży koncern mleczny został oskarżony o świadome wprowadzanie konsumentów w błąd,   przekonując ich że spożywanie jogurtów i napojów mlecznych poprawia trawienie i zwiększa odporność.            Ta kłamliwa kampania kosztowała firmę ponad 20 mln dolarów kary ! 

 

Autor : Mgr Agnieszka Pająk – ekspert wellness, diet coach (USA)

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Wegetariańskie dolce vita bez glutenu !

 zielenina-bez-glutenu-frontZielenina bez glutenu

wegetariańsko Ÿ  sezonowo Ÿ lokalnie

Magdaleny Cielengi-Wiaterek

 

Wegetariańskie dolce vita bez glutenu !

Autorka popularnego bloga kulinarnego „Zielenina” i pięknie wydanej książki kucharskiej Zielenina na talerzu zaprasza w kolejną podróż po zielonej, zdrowej i sezonowej kuchni. Tym razem wychodzi naprzeciw wszystkim, którzy nie tolerują glutenu lub są na niego uczuleni, a także miłośnikom bezglutenowych kasz, warzyw, owoców oraz innych naturalnych produktów. Okazuje się, że kasza to prawdziwa królowa kuchni, można z niej zrobić  bezglutenowy chleb,  ciasto i przepyszny  budyń.

We współczesnym świecie coraz więcej osób nie może spożywać pokarmów zawierających gluten – pisze w krótkim wstępie autorka. – „Zieleninę bez glutenu” przygotowałam z myślą nie tylko o tych, którzy całkowicie wykluczyli go z diety, ale także o osobach takich jak ja, unikających glutenu, szukających zdrowych przepisów bez mięsa czy też tych, które chciałyby zmienić swój sposób odżywiania na zdrowszy lub po prostu spróbować innego rodzaju potraw. Wiele przepisów jest wegańskich (…) – mam nadzieję, że dzięki nim codzienne gotowanie zyska na smaku i pozwoli urozmaicić zestaw dań, które serwujecie – zachęca czytelników i zapewnia, że wszystkie jej propozycje są proste w przygotowaniu.

Magdalena Cielenga–Wiaterek stara się używać jak najwięcej produktów lokalnych i sezonowych, pełnoziarnistych, dużo roślin strączkowych (cenne źródło białka), a jak najmniej cukru; całkiem proste zasady. Oglądając książkę, nie można się pozbyć wrażenia, że porzucając karierę prawniczą, wybrała prawdziwą miłość, czyli gotowanie i fotografię. Widać, że robi to, co kocha, a do tego ma talent – jej dania na zdjęciach wyglądają niezwykle wykwintnie.

Zielenina bez glutenu, podobnie jak Zielenina na talerzu, podzielona jest na pory roku, a także na posiłki – śniadania, obiady, kolacje i desery. A zaczyna się tak:

Wiosna, wiosna, ach to ty! Gdy nadchodzi, mam ochotę rzucić się na pierwsze sklepowe rzodkiewki, ale po chwili przychodzi chwila otrzeźwienia, uzbrajam się w cierpliwość i czekam na prawdziwe polskie nowalijki, które pojawiają się dużo później niż importowane z daleka czy dopingowane nawozami. Potem rozkręcam się już na całego i jem zieleninę garściami, na surowo i nie tylko. Sałatki, zupy, tarty, nawet do deserów dorzucam szpinaku! Co roku, bez wyjątku, poddaję się truskawkowemu szaleństwu – to owoc, który jest dostępny tak krótko, że nie warto go sobie żałować, jem więc truskawki niemal na każdy posiłek, zostawiając oczywiście nieco miejsca na moje ukochane czereśnie. Nie mogę się już doczekać tych wszystkich pyszności! – tak autorka rozpoczyna w książce sezon wiosenny. A potem kusi wszystkimi kolorami i smakami wiosny.

 

Na początek dnia proponuje między innymi babeczki otrębowe z rabarbarem lub zielone szparagi z jajkiem sadzonym oraz sałatką i bezglutenowymi, własnoręcznie upieczonymi bułeczkami.

Na obiad – zupę z fasolką szparagową, groszkiem i kaszą jaglaną albo pierogi z botwinką, groszkiem i fetą oraz sałatkę z ogórków małosolnych.

Na kolację – krem z kalarepy i groszku z ogórkami curry lub tartę orzechową z nadzieniem szpinakowym i białymi szparagami.

A na deser – amarantusową roladę z bitą śmietaną i czereśniami, czekoladowy krem jaglany z musem truskawkowym czy zielone babeczki z kremem cytrynowym.

A latem robi się jeszcze ciekawiej !

 

 

O AUTORCE:zielenina

Magdalena Cielenga-Wiaterek – prawniczka, która pasję do paragrafów zamieniła na miłość do gotowania, propagowania zdrowej kuchni i ekologicznego stylu życia. Wegetarianka od wielu lat. Zaangażowana w obronę praw zwierząt i ochronę środowiska naturalnego. Prowadzi popularny blog kulinarny „Zielenina”, jest autorką książki kucharskiej Zielenina na talerzu. Współpracuje z fundacjami „Wiemy, co jemy” oraz „Zdrowy Przedszkolak”. Ma stałą rubrykę w magazynie „Vege”. Prowadzi warsztaty kulinarne dla dzieci i dorosłych. Redaktor naczelna magazynu „Maszkety”.

 

Dane wydawnicze:                                                                             

Wydawnictwo Druga Strona| s. 200 | ISBN:9788364190179 | cena 49,90

Premiera: 25 październik 2016

 

booksenso

 

Kontakt dla mediów:

Agnieszka Chmielewska, BookSenso PR, tel.: 600 395 703, e-mail: agnieszka@booksenso.pl

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Tarta na kruchym spodzie ze śliwkami kalifornijskimi
z musem z białej czekolady i malinami

CPB_Tarta_na_kruchym_spodzie_ze_sliwkami_kalifornijskimi_przygotowanie_2Dzięki uprzejmości California Prunes udostępniamy przepis na pyszną tartę – być może osłodzi Wam pierwszy jesienny weekend.

Oczywiście proponujemy wersję nieco zmodyfikowaną – bez cukru, bez glutenu i z ciemną czekoladą. – zgodnie z ideą SLOWFOODlife.

 

Przepis jna 12 porcji

Czas przygotowania: 150 minut

Składniki:

Ciasto kruche:

200 g mąki ( miks – 150 g mąki gryczanej + 50 g mąki ryżowej )

100 g masła

50 g cukru pudru ( 30 g ksylitolu brzozowego )

4 łyżki wody

szczypta soli

7 śliwek kalifornijskich pokrojonych w paski

Mus z białej czekolady i malin:

300 ml śmietany 30%

150 g białej czekolady ( 150 g gorzkiej czekolady )

60 dkg świeżych malin

posiekane liście świeżej mięty do dekoracji

 

Przygotowanie:

Przygotowujemy kruche ciasto. Do malaksera z końcówką hak wsypujemy mąkę, cukier puder oraz szczyptę soli, mieszamy przez chwilę. Schłodzone masło kroimy w kostkę i wrzucamy do malaksera. Miksujemy przez ok. 30 sekund do uzyskania okruchów przypominających chleb. Dodajemy wodę i pokrojone w cienkie paski śliwki kalifornijskie, przez chwilę miksujemy całość do połączenia składników. Z gotowego ciasta formujemy kulę, zawijamy w folię spożywczą i wstawiamy do lodówki na minimum pół godziny.

Schłodzone ciasto układamy na blacie/stolnicy posypanej mąką i wałkujemy na wielkość odpowiadającą formie, którą posiadamy. Formę natłuszczamy najlepiej masłem. Na posypany mąką wałek delikatnie nawijamy rozwałkowane ciasto, przenosimy je nad formę i rozwijamy je bezpośrednio na nią. Dociskamy ciasto do brzegów formy (jeśli mamy nadmiar ciasta poza formą, przesuwamy wałkiem po brzegach formy, co pozwoli w prosty i ładny sposób pozbyć się jego nadmiaru). Dół formy dziurkujemy widelcem, wstawiamy ciasto do lodówki na ok. 30 minut.

Po wyjęciu z lodówki ciasto przykrywamy folią aluminiową i obciążamy fasolą lub ciężarkami. Ciasto pieczemy ok. 10 min. w temperaturze 180 stopni (z termoobiegiem) z obciążeniem. Po tym czasie usuwamy obciążenie i pieczemy kolejne 10-12 minut. Odstawiamy do wystygnięcia.

Przygotowujemy mus. W kąpieli wodnej (małą miseczkę ustawiamy na rondelku z gotującą się wodą) roztapiamy białą czekoladę dodając niewielką ilość śmietanki (ok. 50 ml). Roztapiamy do momentu osiągnięcia jednolitej konsystencji,  zdejmujemy z ognia do wystygnięcia. Pozostałą śmietanę ubijamy na sztywno. Do ubitej śmietany powoli dodajemy wystudzoną masę z białej czekolady, delikatnie łączymy składniki.

Na przygotowany wcześniej spód wykładamy mus z białej czekolady i równomiernie rozprowadzamy. Tak przygotowaną tartę chłodzimy przynajmniej godzinę w lodówce, a na schłodzonej masie układamy maliny. Całość posypujemy drobno posiekanymi liśćmi świeżej mięty.

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Food shopper assistant zawód przyszłości

 

Żyjemy i pracujemy w coraz większym tempie i nie mamy czasu na przeczytanie wszystkich informacji umieszczonych na etykietach produktów, a jest ich coraz więcej. Kontrowersyjne są zwłaszcza: soki, margaryna, owoce egzotyczne i zupy w proszku. Jak się w w tym odnaleźć, tłumaczy Agnieszka Pająk, food shopper assistant.

Czym zajmuje się food shopper assistant ?

Agnieszka Pająk: Cóż, prekursorom jest zawsze najtrudniej…

Gdzie Pani taki zawód znalazła ?

W USA. Jest on popularny głównie w Nowym Jorku i na zachodnim wybrzeżu. Kalifornia znana jest z zamiłowania do wszystkiego, co wchodzi w sferę wellness. W Polsce coraz więcej osób chciałoby się zdrowo odżywiać, a ponieważ nie wiedzą jak, zwracają się do specjalisty. Przede wszystkim żyjemy i pracujemy w coraz większym tempie i nie mamy czasu na przeczytanie wszystkich informacji umieszczonych na etykietach produktów, a jest ich coraz więcej. Często też ich nie rozumiemy lub nie znamy skomplikowanych nazw związków chemicznych. Można więc wybrać się ze mną na zakupy i przy okazji nauczyć się paru rzeczy albo – po prostu – wysłać mnie na zakupy.

Czego mogę się w takim razie nauczyć na takich zakupach ?

Prostych zasad, jak dobierać produkty, aby oszczędzić sobie problemów ze zdrowiem – zwłaszcza z układem trawiennym. Warto również poznać najbardziej szkodliwe składniki, które powinno się omijać.

Czyli ?

Np. margarynę powinniśmy omijać szerokim łukiem – tłuszcze TRANS są niezdrowe i doprowadzają nasz organizm do ruiny. Trzeba uważać na gluten, zwłaszcza pszenny, który jest wszędzie – nie tylko w chlebie czy makaronach. Jest go pełno w wędlinach, mięsie, produktach wysoko przetworzonych, w nabiale – zawierają go nawet jogurty i śmietany. Warto eliminować cukier, gdzie tylko się da. Również ten składnik zasypuje nas z każdej strony. Prosta zasada opracowana przez Nas (Angie & DrGrace) to 3G – GO GLUTEN FREE, GO SUGAR FREE, GO TRANS FAT FREE. Jeżeli nie chcemy przechodzić na dietę, czy nie wyobrażamy sobie zdrowego stylu życia w praktyce, z wielu powodów – zastosujmy tylko zasadę 3G. Gwarantuję poprawę samopoczucia już po 3 tygodniach. Często podkreślam – co czasem wydaje się kontrowersyjne – że nie należy kupować owoców egzotycznych np. bananów, bo – nie oszukujmy się – nie przybyły do nas w stanie naturalnym ze względu na tak długą drogę. Zwłaszcza zimą – powinniśmy omijać kolorowe owoce i warzywa w sklepach – te, które naturalnie nie występują u nas o tej porze roku. Nasze zdrowie na co dzień rujnują gotowe produkty do podgrzewania w kuchenkach mikrofalowych, zupy, sosy z proszku, wysoko przetworzone słodycze, przekąski, ciastka itd. Soki również są kontrowersyjne – należy dokładnie sprawdzać ich skład. Niestety słowo sok stało się nazwą i nawet najbardziej przetworzony produkt można nazwać w ten sposób. Niektóre z nich są tak schemizowane, że lista korzyści z ich konsumowania wynosi 0, a nawet i mniej. W efekcie fundujemy swojemu organizmowi zabójczy koktajl różnego rodzaju związków chemicznych.

Na co trzeba najbardziej uważać ?

Na takie słowa na opakowaniach jak: „naturalny”, „zrobiony z…”, „stuprocentowy”, „nie zawiera tłuszczu”, „wzbogacane”, „wędzone”, „zrobione z pełnego ziarna”. Masło dla przykładu powinno zawierać minimum 82% tłuszczu mlecznego; w tej chwili producenci zamieszczają informację na opakowaniu: „zawiera 82% tłuszczu”, ale pytam – jakiego? Nie podaje się informacji, jaki tłuszcz wchodzi w skład produkty o nazwie „masło”. Często są to najtańsze oleje uniwersalne czyli TRANSY lub olej palmowy, który w niskiej temperaturze twardnieje, więc trudno poznać, czy jest to prawdziwe masło. Nie dawno opatentowałam test na grzance, jeśli owe masło po posmarowaniu ciepłego chleba śmierdzi, to znaczy, że z jego składem jest problem. Prawdziwe masło nie ma zapachu. Taka samo wygląda sytuacja z jogurtami, które są zbiorem sztucznych barwinków, zagęstników i zapachów. Również drogie napoje probiotyczne na Zachodzie są zakazane i wycofane z rynku – np. we Francji z powodu braku skuteczności, którą obiecuje w reklamach producent.

Rozumiem, że food shopper assistant jest takim jedzeniowym fashionistą ?

W pewnym sensie tak. Jeśli poznam oczekiwania danej osoby, mogę dobrać dietę skrojoną na miarę jak krawiec dobiera sukienkę czy garnitur. Proponuję i propaguję dietę MIQ – czyli zgodną z naszą metaboliczną inteligencją. Swego czasu typy metaboliczne pokrywały się z grupą krwi, jednak na skutek globalnej migracji zostało to zaburzone. W diecie MIQ dobieramy sposób żywienia i grupy produktów do danego typu metabolicznego. Trzy podstawowe typy to: typ białkowy, węglowodanowy i mieszany. Typ węglowodanowy jest to tzw. wolny spalacz. Osoba ta spala węglowodany w cyklu Crebs’a bardzo wolno. Zakwasza organizm i tyje, jedząc zbyt dużo tłuszczu i białka. Natomiast typ białkowy odwrotnie, jest szybkim spalaczem i węglowodany spala zbyt szybko, tyje i zakwasza organizm po zbyt dużej ilości takich składników. Za to utrzymuje wagę przy diecie bogatej we właściwy tłuszcz i białko dobrej jakości. Swój typ można określić robiąc prosty test – dostępny również w formie aplikacji MIQ dla systemów IOS, Android, Windows Phone.

Ale to jest temat rzeka na zupełnie inny tekst …

Agnieszka Pająk – pasjonatka i propagatorka zdrowego stylu życia, specjalistka z zakresu wellness; promuje wspólną akcję wraz z DrGrace 3G – GO SUGAR FREE, GO GLUTEN FREE, GO TRANS FAT FREE oraz METABOLICZNE IQ, USA diet coach, freelancer, publicystka, członek SlowFood International, prowadzi portal slowfoodlife.com, warsztaty kuchnia 3G

 

Autor: Marta Chowaniec

Marta Chowaniec, z wykształcenia polonistka, od ponad ośmiu lat pracuje jako dziennikarka. Autorka licznych artykułów o społeczeństwie, kulturze i kulinariach. Przeprowadza wywiady z wyjątkowo ciekawymi osobami. Obecnie studiuje zarządzanie na Uniwersytecie Warszawskim oraz pisze teksty do kwartalnika „Premium”. Czyta książki, chodzi do teatru, lubi galerie sztuki i kina oraz gotowanie i podróżowanie.

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Sorbet ze śliwki kalifornijskiej i lawendy

CPB_Sorbet_ze_sliwek_kalifornijskich_i_lawendySkładniki :

  •  500 ml wody
  •  330 g cukru pudru (można zamienić na 150 g ksylitolu)
  •  250 g puree ze śliwek kalifornijskich
  • sok z 1 cytryny
  • 2 łodyżki lawendy

Przygotowanie:

1. Przygotuj syrop cukrowy łącząc wodę i cukier puder w rondlu. Doprowadź do wrzenia i gotuj na wolnym ogniu przez 15 minut.

2. Umyj łodyżki lawendy i wrzuć do gorącego syropu. Pozostaw na 24 godziny, aby syrop nabrał lawendowego aromatu.

3. Przygotuj puree ze śliwek kalifornijskich miksując 200 g śliwek kalifornijskich z 50 ml wody. Odcedź syrop i połącz z puree. Dodaj sok z cytryny.

4. Zamrozić sorbet w sorbetierze, ewentualnie wlać masę do formy silikonowej i mrozić w zamrażarce najlepiej przez całą noc.

Przepis wystarcza na 4 porcje. Więcej przeczytacie na stronie www.californiaprunes.pl

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Kandydoza – zmora naszych czasów ?

candidaAutor : Lek. Med. Andrzej Janus

Nie daj się zjeść grzybom Candida

Nie daj się zjeść grzybom Candida to przewodnik dla cierpiących na przewlekłe schorzenia układu pokarmowego, skóry, stawów lub odczuwających brak energii, depresję i inne dolegliwości. Ich źródłem może być grzybica – lista chorób wywołanych grzybami Candida jest bardzo długa…

Andrzej Janus w wyczerpujący i przystępny sposób opisuje przyczyny grzybicy, kliniczny obraz objawów oraz metody leczenia w zależności od rodzaju Candidy i miejsca nią dotkniętego. Jego książka to skarbnica wiedzy na temat procesów zachodzących w jelitach oraz leczenia kandydozy za pomocą naturalnych metod, ziół i homeopatii w sposób skuteczny i trwały. U podstaw tej metody leży przywrócenie równowagi w jelitach i odbudowanie naturalnej odporności pacjentów. Kluczem do zdrowia jest dieta i zmiana nawyków żywieniowych.

 

Drożdżaki Candida wraz z bakteriami stanowią naturalną mikroflorę jelit człowieka. W zdrowym organizmie są naszymi „przyjaciółmi” i razem z pozostałymi drobnoustrojami zagospodarowują resztki pokarmowe w jelicie grubym. Ale nawet jedna terapia antybiotykowa lub chwilowy wzrost poziomu cukru w jelicie grubym może zaburzyć równowagę mikroflory. W sytuacji nierównowagi drożdżaki mogą zakiełkować i rozwinąć się w pasożytniczego grzyba, doprowadzając do rozwoju grzybicy, która stopniowo może zatruć cały organizm. Lekarze wydają się bezsilni wobec tej choroby, zalecając terapie antybiotykowe, maści sterydowe i inne doraźne działania powodujące pogorszenie sytuacji, albo pomagają, ale na krótko. Grzybicy spowodowanej grzybami Candidy (zwanej kandydozą) niekiedy w ogóle nie rozpoznają i leczą objawy innych chorób…

Akademicki program nauczania lekarzy nie ujmuje wiedzy dotyczącej rozpoznawania chorób wywołanych przez grzyby Candida, więc lekarze nie są przygotowani do przeprowadzania diagnostyki i leczenia schorzeń, które one wywołują. W podręcznikach dla studentów medycyny brak jest wiadomości na temat grzybic wywołanych przez drożdżaki Candida lub są one bardzo enigmatyczne – pisze autor i wymienia długą listę chorób, które mogą być spowodowane przez Candidę, m.in. zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego, alergie skórne i pokarmowe, cukrzycę, łuszczycę, suchy kaszel, astmę oskrzelową, zapalenia stawów, zatok obocznych nosa, spojówek i narządów płciowych, a także nerwice, lęki, zaburzenia emocjonalne oraz zespół przewlekłego zmęczenia i nowotwory, leczone z reguły objawowo jako oddzielne schorzenia.

Bardzo trudno jest wyleczyć grzybicę m.in. dlatego, że drożdżaki szybciej przystosowują się do zmiennych warunków środowiska niż bakterie, są trudniejsze do zniszczenia i odporne na większość antybiotyków. W niesprzyjających warunkach potrafią przybrać formy przetrwalnikowe i krążyć w organizmie jeszcze dwa-trzy lata, czekając na okazję, by ponownie się rozwinąć.

Czy wyleczenie grzybicy jest możliwe ?

Andrzej Janus zapewnia, że tak, ale skuteczna walka musi odbywać się równolegle na trzech płaszczyznach: likwidacji grzyba oraz pasożytów przewodu pokarmowego, jednoczesnym systematycznym usuwaniu toksyn wydzielanych w czasie ich rozpadu i wzmacnianiu systemu odpornościowego, by nie dopuścił do nawrotów choroby oraz pociąga za sobą zmianę nawyków żywieniowych. Z diety swoich pacjentów wyklucza przede wszystkim cukier, białą mąkę pszenną, ryż biały, alkohol i produkty wysoko przetworzone (wśród nich mleko UHT) i glutaminian sodu. Ich miłośnikom niejako na pociechę proponuje kilkadziesiąt przepisów na smaczne i zdrowe dania, które wspomogą walkę o zdrowie i pomogą odnaleźć się w nowej sytuacji.

Do terapii, oprócz dostępnych w aptekach i sklepach zielarskich leków homeopatycznych i ziół oraz suplementacji związkami witaminowo-mineralnymi, włącza maści, olejki i napary, które każdy może przygotować samodzielnie. Szczegółowo opisuje działanie każdego związku, rośliny czy środka, dzieląc się sprawdzonymi domowymi przepisami na specyfiki wspomagające odporność. Dzięki nim każdy może wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie w swoje ręce.

Kilka propozycji na walkę z grzybem i oczyszczanie organizmu:

Napar z czosnku

Cztery ząbki czosnku drobno posiekać i odstawić na 10 minut, zalać 250 ml wrzącej wody i gotować przez 3 minuty. Roztwór odcedzić i pić w ciągu dnia małymi porcjami.

Kiedy pieczenie w jamie ustnej i przełyku ustępuje, zacząć stosowanie mocniejszego roztworu.

Oczyszczająca kąpiel z imbirem i zielem skrzypu polnego

Wsypać trzy duże garście ziela skrzypu polnego do 1 litra wody i gotować przez 15 min. Odcedzony roztwór wlać do przygotowanej kąpieli. Do kąpieli dodać również 3–4 łyżki sproszkowanego imbiru. Kąpiel ma działanie silnie rozgrzewające i napotne. Po kąpieli należy przykryć się czymś ciepłym, gdyż rozszerzone naczynia skóry sprzyjają utracie ciepła, co grozi przeziębieniem. Stosować ostrożnie u dzieci. Proszę pamiętać o nawodnieniu organizmu.

Sok z mniszka pospolitego wspomagający oczyszczanie wątroby

W okresie kwitnienia zebrać kilka garści łodyg i liści mniszka pospolitego (mleczu), następnie opłukać w zimnej wodzie i wycisnąć w sokowirówce. Pić po posiłku 3 razy dziennie 1 łyżkę stołową soku. Kuracja powinna trwać nie krócej niż 5 tygodni. W przypadku braku dostępu do świeżych roślin można w zastępstwie użyć soku z mniszka pospolitego kupionego w sklepie zielarskim.

O autorze:

Dr Andrzej Janus

Absolwent Wojskowej Akademii Medycznej. Przez całą karierę pracował jako pediatra w wojskowej i cywilnej służbie zdrowia. W 1994 roku zaczął interesować się zagadnieniami związanymi z medycyną naturalną – odżywianiem, homeopatią, ziołolecznictwem oraz stosowaniem suplementów żywieniowych. Ukończył dwustopniowy kurs z homeopatii dla lekarzy i farmaceutów oraz kilka kursów z biochemicznego funkcjonowania organizmu. W 2001 roku całkowicie poświęcił się medycynie naturalnej.  Autor książki „Postawiłem na zdrowie”.

 

Dane wydawnicze

Wydawnictwo Druga Strona | s. 304| ISBN: 978-83-64190-16-2| cena: 34,90 | Premiera: 12.10

booksensoKontakt dla mediów:

Agnieszka Chmielewska, BookSenso PR, tel.: 600 395 703, e-mail: agnieszka@booksenso.pl

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Chwila refleksji nad talerzem wywiad dla povoli.pl

Jeżeli nigdy nie słyszałeś o danym składniku i nie pamiętasz go nawet z lekcji chemii – nie jedz go, będzie bezpieczniej. Agnieszka Pająk, członek Slow Food International i twórczyni internetowej społeczności SLOWFOODlife przekonuje, dlaczego warto spędzić więcej czasu przy półce w supermarkecie. Wspólnie rozprawiamy się z cukrem oraz produktami opatrzonymi słowem: „bio”, „wędzone”, „wzbogacane” i „naturalne”.

Jakie składniki i zasady składają się na dietę slow ?

Slow to nie dieta, a styl życia. Dieta kojarzy się z problemami, z czymś chwilowym, a nawet często z chorobą. Natomiast slow to sposób, w jaki odżywiamy się na co dzień. Ruch Slow Food wywodzi się z Włoch, gdzie ludzie mają szacunek do żywności i swojego organizmu. Mieszkałam tam dwa lata i ręczę, że bardzo rzadko można spotkać we Włoszech osobę, która – niezależnie od wieku – wrzuca w siebie, co popadnie, jak do śmietnika.

Na czym opiera się idea Slow Food ?

Na jedzeniu warzyw i owoców sezonowych, produktów świeżych, lokalnych wytworzonych według tradycyjnych receptur, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Zakłada jedzenie w gronie najbliższych, delektowanie się smakiem i jakością produktów. Filozofia slow właściwie nie ma ograniczeń. Jemy to, co dała nam matka natura – warzywa, owoce, ryby, mięso, jaja, sery, przetwory, oleje. Jedyne, czego należy się wystrzegać, to produkty wysoko przetworzone oraz pochodzące z masowej produkcji. Kupujemy więc produkty sezonowe, staramy się nie zajadać pomidorami w styczniu, kiedy wiemy, że są sztucznie hodowane. Unikamy „pompowanych” wędlin, dań gotowych, zupek instant, mleka UHT, piwa z proszku, chleba z mieszanek piekarniczych, masła z margaryny, herbaty z krochmalem i soków bez soku. Niestety, żyjemy w czasach paradoksu. Z jednej strony mówimy o globalnym głodzie, zalewamy Afrykę mlekiem w proszku i innymi darami, które powodują choroby lokalnej ludności. Z drugiej strony więcej osób umiera w krajach wysoko rozwiniętych i rozwijających się – na skutek przejedzenia, niż w krajach ubogich i biednych z powodu niedożywienia.

Znakiem naszych czasów jest również życie w pędzie, szybkość, konkretne podejmowanie decyzji, nie ma tu miejsca na slow… Dlaczego warto zatrzymać się nad swoim talerzem, a nawet spędzić więcej czasu przy półce w supermarkecie ?

Ze względu na liczne projekty, podróże, obowiązki zawodowe przez większość czasu żyję na walizkach i w pędzie, jednak nie przeszkadza mi to żywić się w sposób slow. Rotacja produktów w supermarkecie jest ogromna. To, że dziś czytamy skład danej rzeczy i jest on dobry, nie znaczy, że za kilka tygodni, miesięcy będzie on taki sam. Standardowe działanie większości producentów jest proste. Wrzucamy na rynek produkt dobrej jakości w cenie wyższej niż te maksymalnie przetworzone i w ten sposób zdobywamy klienta świadomego, o którego względy nie jest łatwo. Potem cena zostaje, a skład niestety się zmienia. Coraz więcej osób świadomie robi zakupy i prędzej czy później orientują się, że początkowo świetny produkt po pewnym czasie traci na jakości. Czy producenci liczą na totalną naiwność klienta? Oszukać można konsumenta, ale nigdy nie uda nam się oszukać organizmu i jeśli będziemy karmić go śmieciowym jedzeniem, prędzej czy później pokaże nam, kto tu rządzi (śmiech).

Proszę zatem o wymienienie nazw substancji, na które należy uważać podczas zakupów.

Chyba łatwiej wymienić, co jest jadalne. Jeżeli w składzie danego produktu widzimy substancje, których nazw nie potrafimy przeczytać, to znaczy, że nie powinniśmy również tego zjadać. Drogie matki, nie liczcie na to, że jeśli popularne słoiczki dla niemowląt mają słodkie kolorowe napisy oraz reklamę z miłą panią, opowiadającą o bezpieczeństwie produktów, to są bezwzględnie najlepszym pożywieniem dla waszego maleństwa. Sprawdźcie proszę, czy w składzie nie znajdziecie np. taniego i popularnego MOM-u. Przypominam, że jest to mięso oddzielone mechanicznie – kości, ścięgna, chrzęści, tłuszcz z masowej produkcji, które zawierają najwięcej toksyn i chemii. Resztki zwierząt karmionych antybiotykami i GMO, nie są dobrym budulcem dla małego człowieka, ani dla człowieka w ogóle.

Najbardziej podstępnie producenci ukrywają w produktach glutaminian sodu. MSG – sól sodowa kwasu glutaminowego występuje w niemal wszystkich produktach przetworzonych, daniach gotowych i fast foodach. Poprawia on nijaki smak produktów zrobionych z niskiej jakości surowca, jednak równocześnie uszkadza neuroprzekaźniki oraz ma bezpośredni wpływ na szybki przyrost wagi, ponieważ zmniejsza, a nawet blokuje spalanie tkanki tłuszczowej. Związek ten jest używany w większości restauracji, zwłaszcza w daniach wegetariańskich i niskoproteinowych. Producenci świadomi faktu, że konsumenci są coraz bardziej obeznani w dodatkach do żywności, coraz częściej oznaczają swoje produkty napisem „bez glutaminianu sodu”. Związek ten może jednak ukrywać się pod takimi nazwami jak kwas glutaminowy, glutaminian, autolizowane drożdże, autolizowane proteiny drożdżowe, ekstrakt z drożdży, teksturowane proteiny, kazeinian sodu, „naturalne smaki”, hydrolizowana kukurydza, enzymatycznie modyfikowane składniki… Dodam tylko, że przeprowadzone w latach 50-tych badania wykazały, że podanie szczurom pojedynczej dawki MSG niszczy neurony w siatkówce oka oraz powoduje uszkodzenia mózgu. Badania wykazały też, że ludzie są sześciokrotnie bardziej wrażliwi na działanie glutaminianu sodu.

Unikać należy również wszelkich tłuszczów roślinnych wysoko przetworzonych jak: margaryny, oleje uniwersalne, kwasy tłuszczowe trans, olej palmowy, mleko w proszku (inaczej oznaczone jako białka mleka), azotany, pochodne siarki, syntetycznych barwników i aromatów, syropu glukozowo-fruktozowego, cukru, zagęstników i wielu innych. Nie sposób wymienić wszystkich szkodliwych składników obecnych na rynku. Jeżeli nigdy nie słyszałeś o danym składniku i nie pamiętasz go nawet z lekcji chemii – nie jedz tego, będzie bezpieczniej.

Agnieszka Pająk z portalu SlowLifeFood

Agnieszka Pająk

Z substancji, które pani wymieniła, chyba cukier należy do najbardziej kontrowersyjnych, a przecież żyjemy w kraju, gdzie herbata musi być osłodzona cukrem...

To słodkie szaleństwo, które zainicjował Krzysztof Kolumb, dziś doprowadziło nas do pandemii otyłości. Świat nauki wciąż szuka nowych winowajców niezliczonych schorzeń współczesnego świata. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że wróg czyha w domowej lodówce i w gąszczu sklepowych regałów, zapełnionych dziesiątkami tysięcy produktów, uznanych za spożywcze. W 1890 roku średnia konsumpcja cukru na osobę w USA wynosiła nieco ponad 2 kg na rok. Obecnie (dane z 2009 r.) wynosi 61 kilogramów rocznie i w ciągu ostatnich 20 lat systematycznie wzrastała w tempie około 0,45 kg każdego roku. Problem w tym, że globalizacja rynków oznacza, iż to, co Ameryka je dzisiaj, jutro będzie jeść reszta świata. Każdy zachodni kraj spożywa dziś więcej cukru, niż kiedykolwiek konsumowaliśmy w przeszłości, co ma ogromny wpływ na nasze zdrowie, ciała i życie. Cukier z wielu powodów jest współodpowiedzialny za każdy kilogram nadwagi. Glukoza przemyca wraz z insuliną cząsteczki tłuszczu do komórek tłuszczowych, cukier rozpuszcza się natychmiast i prowadzi do nagłego stężenia glukozy we krwi. Jeśli nagromadzi się jej zbyt dużo, zostanie przekształcona w tłuszcz, zgodnie z prawem natury, które mówi, że nie należy pozbywać się żadnych cennych substancji odżywczych, tylko je deponować na czarną godzinę. W ten sposób napoje słodzone, cukierki i inne produkty pełne słodkiego diabelstwa zamieniają się w tłuszcz.

Teoria mówiąca o tym, że tłuste pokarmy powodują miażdżycę, doprowadziła do rozwoju przemysłu produktów dietetycznych o niskiej zawartości tłuszczu. Nigdy jednak nie udowodniono tej teorii. Obecnie eksperci przyznają się, że od trzydziestu lat byli w błędzie.

Jak przeprowadzić cukrowy detoks ?

Nie jest łatwo, zwłaszcza że badania przeprowadzone na grupie nastolatków pokazują, iż nowe pokolenia mają zupełnie wyższy próg tolerancji cukru – produkty, które dorosłym wydają się zbyt słodkie lub wręcz niemożliwe do skonsumowania, nastolatkom i dzieciom wydają się być niewystarczająco słodkie. Na pewno powinniśmy zupełnie odrzucić biały oczyszczony cukier. Początkowo możemy zastąpić go cukrem trzcinowym lub w ogóle odrzucić cukier i zamiennie używać ksylitol brzozowy. Jest dużo słodszy niż normalny cukier, ponadto działa przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie. Uwaga na ksylitol kukurydziany! Ten nie jest pożądany w naszym menu. Powinniśmy unikać także produktów słodzonych fruktozowym syropem kukurydzianym – jest tani, jest wszędzie, tuczy i uzależnia. Stopniowo eliminując słodkie produkty, zaczniemy odzwyczajać się od ich nadmiaru w naszej diecie. Kluczowe jest też białko. Jeżeli dostarczamy niezbędną ilość protein do naszego organizmu, utrzymujemy stały poziom cukru we krwi. Czując sytość nie szukamy słodkich przekąsek, aby dodać sobie energii – po prostu nie mamy ochoty na słodycze. Niektórym może wydawać się to niemożliwe, a jednak prawdziwe.

Czy zdrowym wyjściem jest kupowanie produktów ze określeniami: „bio”, wzbogacane, wędzone, naturalne, “100%”. Czy to są podchwytliwe nazwy ?

“Bio ” to w pewnym sensie styl życia. Jednak musimy oddzielić grubą kreską kupowanie i odżywianie się produktami pochodzenia biologicznego od mody na bycie bio czy eko. Myślę tutaj o niepopadaniu w skrajności i nie zawsze czystych zagraniach producentów żywności tego typu. „Wędzone” według obecnych standardów oznacza smak, a nie to, że dany produkt był rzeczywiście wędzony. Klient wyobraża sobie prawdziwą wędzarnię, gdzie używa się drewna, tymczasem najczęściej produkt jest wędzony chemicznie lub sztucznie np. za pomocą farby o smaku dymu wędzarniczego lub sztucznie aromatyzowany np. przy pomocy aromatu dymu wędzarniczego. Wszystko zgodnie z prawem i legalnie opatrzone etykietką „wędzone”. Musimy przede wszystkim pamiętać, że żyjemy w czasach, gdzie sprzedaje się nazwy produktów i nie mają one nic wspólnego ze składem lub jakością. Nie liczmy też na to, że wielkie koncerny na pierwszym miejscu stawiają dobro konsumenta – liczy się zysk.

„Wzbogacane” oznacza, że produkt został tak bardzo wyjałowiony podczas przetwarzania, że trzeba było dorzucić do niego jakieś składniki odżywcze, aby móc w ogóle nazwać go żywnością. Wzbogacane musli, chleb, mąki to produkty, które zostały zupełnie pozbawione jakichkolwiek składników odżywczych, jakie zawierały pierwotnie, natomiast kolejno dodano do nich np. syntetyczne witaminy, aby móc sklasyfikować je jako produkty spożywcze. Wzbogacana żywność nie ma nic wspólnego z pełnowartościowymi produktami, które zawierają niezbędne dla nas składniki. Natomiast „naturalne” to najmniej wiarygodne hasło z etykiet produktów.

Dlaczego ?

Nie ma żadnych norm określających, co oznacza to hasło w przemyśle spożywczym. Mimo tego wiele agencji reklamowych potwierdza, że rzeczywiście jest to slogan, który przyciąga konsumentów. Brzmi przekonująco, ale nie za dużo mówi o jakości odżywczej produktu ani nawet o jego nieszkodliwości. Naturalne to nie to samo co pożywne. „Naturalne aromaty”, będące składnikami wielu przetworzonych produktów, prawie wszystkie są preparowane w laboratoriach, by mogły stać się „identyczne z naturalnymi”. Są natomiast pozyskiwane z licznych neurotoksycznych i kancerogennych substancji, których nie należy spożywać.

Świeże maliny na drewnianej poręczy

Fot. BenMoore / Unsplash

Czym w takim razie różni się jedzenie slow od popularnego fit/bio ?

Jedzenie slow jest przede wszystkim prawdziwe. To produkty spożywcze, których konsumowanie poprawia naszą kondycję oraz odżywia organizm, daje nam energię, zdrowie, siłę do działania. Spożywając taką żywność, jesteśmy wstanie się regenerować i odbudowywać nowe, zdrowe komórki w całym ciele. Slow pochodzi od małych producentów, którzy w swoją pracę często wkładają po prostu serce. Uprawa czy hodowla jest dla nich pasją. Żywność ta często kupowana jest prosto od rolnika lub w niszowych małych sklepikach, na lokalnych bazarach czy na targu. Często te produkty nie są ładne, ani w komercyjnych opakowaniach, ale mają smak i wysoką jakość. Wiele osób narzeka, że mają krótki termin do spożycia, ale coś za coś – albo chcemy jeść pokarm, albo konsumować chemię i całą listę dodatków, których nazwy często trudno nawet przeczytać.

Produkty o nazwie „fit” w większości są takie tylko z nazwy. Hasło przyciąga rzesze konsumentów, którzy chcą zgubić kilka kilogramów, poprawić lub utrzymać sylwetkę. Niestety, często tylko nazwa jest fit, a efekt zbliżony jest bardziej do fat. Wszelkie tak oznaczone jogurty i mleczne przekąski najczęściej zamiast cukru zawierają rakotwórcze słodziki i wysoko przetworzone ziarna modyfikowanych zbóż. Mimo że na opakowaniu widzimy szczupłą panią, jedzenie jego zawartości nie zapewni nam szczupłej sylwetki. Nie ma jednego idealnego sposobu żywienia dla wszystkich. Jeśli chcesz być fit, rusz głową i zastanów się, co jesz, jak żyjesz i dokąd doprowadziła cię twoja dotychczasowa życiowa strategia żywieniowa.

Rozmawiała: Marta Chowaniec

FacebookPinterestTwitterGoogle+

WIELKA SATYSFAKCJA – TRADYCYJNE PIECZYWO
JAK WYPIEKA SIĘ PRAWDZIWY CHLEB ?

Drugi odcinek z cyklu WIELKA SATYSFAKCJA – RANO ZEBRANO już jest dostępny !

WIELKA SATYSFAKCJA

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Czas na rewolucję… w pielęgnacji !

naturalne_kosmetyki_okladka3Lena Sokolovska, Jovita Vyšniauskienė, Miglė Tylaitė

Kosmetyki naturalne DIY

Które kosmetyki są naprawdę eko? Czy brak parabenów, alergenów, SLS-ów, sztucznych barwników czy chlorku sodu oznacza, że krem lub szampon są bezpieczne i naturalne? I czy rzeczywiście ich tam nie ma? Założycielki litewskiej firmy Uoga Uoga, produkującej uznane ekologiczne kosmetyki, wychodzą naprzeciw wszystkim, którzy mają dość wątpliwości i obaw.

Kosmetyki Naturalne DIY [ang. Do It Yourself – Zrób To Sama] to ponad 70 unikalnych i prostych receptur na masła do ciała, kule do kąpieli, kremy do twarzy, toniki, maski, szampony oraz odżywcze eliksiry, dzięki którym z łatwością można przygotować własny zestaw pielęgnacyjny, dający gwarancję naturalności i jakości.

Na przygotowanie większości z nich wystarczy najwyżej kwadrans, chociaż niektóre muszą „poleżakować”, żeby uzyskać pełnię pielęgnacyjnych czy leczniczych właściwości. Zamieszczone w książce lustracje pobudzają wyobraźnię i kuszą.

Po krótkim wstępie dotyczącym składników i technik ich łączenia autorki zapraszają na prawdziwą kosmetyczną ucztę. Zapewniają, że nie ma nic przyjemniejszego i lepszego dla ciała niż własnoręcznie przygotowany tonik z chabrów, peeling z truskawek i brązowego cukru, balsam w kostce z awokado, masło kawowe, krem z nagietka czy maseczka z grejpfruta i drzewa herbacianego (w książce znajduje się też kilka propozycji do pielęgnacji niemowląt).

Naturalnie, to znaczy jak ?

Naturalnie, czyli na bazie składników, które znajdziemy we własnej kuchni, na bazarku, na łące lub w pobliskiej zielarni. Naturalnie, czyli tak, jak kiedyś robiły nasze babki i prababki wiedzące jak wykorzystać właściwości darów natury. Naturalnie, czyli z ograniczonym terminem przydatności.

Wśród wykorzystywanych przez autorki składników są: glinki kosmetyczne, oleje (do produkcji kosmetyków należy używać wyłącznie olejów tłoczonych na zimno), masła, olejki eteryczne, zioła, owoce, warzywa sól czy cukier. Dzięki szczegółowym informacjom dotyczącym ich właściwości i zalet można wybrać przepisy najlepsze dla siebie. Kosmetyki naturalne, w zależności od bazy, na której są przygotowywane mają termin zużycia od tygodnia (toniki) do roku (kremy).

Książka Leny Sokolovskiej, Jovitay Vyšniauskienė i Miglė Tylaitė jest przeznaczona w równej mierze dla miłośniczek kosmetyków naturalnych i eko, jak i osób, które mają wrażliwą skórę lub problemy skórne. Autorki zapewniają, że nie ma nic lepszego i bardziej odżywczego, niż naturalne składniki, z których większość mogłaby być po prostu… zjedzona.

Z książki:

Właściwości wybranych olejów:

Olej kokosowy – idealny do skóry bardzo suchej, ponieważ ten gęsty olej może ją skutecznie zmiękczyć. Jako produkt do pielęgnacji włosów szczególnie ceniony jest za wyjątkową zdolność przenikania do łodygi włosa. W ciepłej temperaturze łatwo się topi.

Olej sezamowy – półtłusty, szybko wchłaniający się i wnikający głęboko w skórę olej, który jednocześnie działa zmiękczająco i odżywia skórę kwasami tłuszczowymi omega-6. Dzięki jego właściwościom antybakteryjnym, można stosować go do oczyszczania skóry. Nadaje się do każdego typu skóry, także niemowląt. Uwaga! Olej sezamowy można pomylić z olejem z prażonego sezamu. Ten drugi charakteryzuje się wyjątkowo silnym zapachem i nie nadaje się do wyrobu kosmetyków.

Olej migdałowy – odpowiedni do każdego typu skóry, także niemowląt. Jest półtłusty, działa łagodnie i ma lekką konsystencję. Olej migdałowy szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej powłoczki. Może być stosowany jako olejek do masażu.

Olej z wiesiołka – łatwo i głęboko się wchłania i jest bogaty w kwas γ-linolenowy, niezwykle rzadko spotykany. Leczy wysuszoną skórę, wspomaga natlenianie komórek skóry i łagodzi podrażnienia.  Skutecznie opóźnia też proces starzenia.

Olej z awokado – ten delikatny, odżywczy, półtłusty olej jest bogaty w witaminy E, D i B5, niezbędne w pielęgnacji skóry suchej i dojrzałej. Ożywia zmęczoną, szarą skórę i wspomaga wygładzanie zmarszczek. Doskonale nadaje się do wyrobu balsamów do ust. Wargi zyskują dzięki niemu piękny połysk. Olej z awokado stanowi też znakomity środek do pielęgnacji włosów. Uwaga! Ze względu na swoją intensywną, zieloną barwę, zaleca się stosowanie go do mieszanek z innymi olejami.

Olej z dzikiej róży – lekki, łatwo wchłaniający się olej, który zawiera tretynoinę (pochodną witaminy A). Pomaga zwalczać różnego typu infekcje, trądzik, drobne ranki i oparzenia. Olej z dzikiej róży przyspiesza proces gojenia, a dzięki wysokiej zawartości kwasów omega-3 i omega-6 wspomaga regenerację skóry, wygładza zmarszczki i poprawia elastyczność.

 

Wybrane przepisy:

Tonik z chabrem bławatkiem jako kompres pod oczy

Składniki :

6 kwiatów chabra bławatka (lub ½ łyżeczki suszonych płatków)

⅓ łyżeczki czarnej herbaty

6 kwiatów rumianku (lub ½ łyżeczki suszonych płatków)

½ szklanki wody

1 ogórek

Przygotowanie:

Zalej wrzątkiem liście herbaty, kwiaty chabra bławatka i rumianku. Odstaw napar do wystygnięcia. Wyciśnij sok z ogórka w sokowirówce albo zetrzyj warzywo na tarce i odcedź sok z miąższu. Usuń liście herbaty i kwiaty z naparu, wlej go do soku z ogórka.

Lekko nasącz tonikiem płatki kosmetyczne, połóż je na powiekach i odpręż się na 10–15 minut. Poczuj, jak opuszcza cię zmęczenie i znikają obrzęki pod oczami.

Chabry bławatki zawierają dużo taniny, która ma właściwości tonizujące i ochronne, dlatego ich niebieskie kwiaty są tradycyjnie używane do wyrobu produktów ujędrniających skórę pod oczami. Dodając do mieszanki czarną herbatę, rumianek i ogórek, uzyskasz skuteczny produkt, który zmniejsza obrzęki i ciemne obwódki pod oczami. Pamiętaj, że rumianek czasem może wywoływać reakcje alergiczne. Wyłączenie go z przepisu nie zmniejszy skuteczności toniku.

Uwagi :

Do wszystkich typów skóry

Czas przygotowania: 15 minut

Stosowanie: codziennie

Przechowywanie: Kilka dni w lodówce

 

Głęboko oczyszczająca maseczka z grejpfruta i drzewa herbacianego

Składniki :

1 łyżka glinki Multani Mitti (Fuller’s Earth)

1 łyżka zielonej glinki

½ grejpfruta

½ łyżeczki oleju jojoba, z orzechów laskowych lub konopnego

2 krople olejku z drzewa herbacianego

3 krople olejku grejpfrutowego (jeśli chcesz dodać cytrusowego aromatu)

Maseczka zawiera glinki o silnym działaniu oczyszczającym. Rozświetlą tłustą cerę z problemami, a sok z grejpfruta zwęzi pory.

Przygotowanie :

Połącz glinki zieloną i Multani Mitti (Fuller’s Earth). Wyciśnij sok z połowy grejpfruta i zmieszaj z glinkami. Wlej olej, dodaj olejki z drzewa herbacianego i grejpfrutowy, dobrze wymieszaj.

Unikając okolic wokół oczu i ust, nałóż na twarz maseczkę i pozostaw na 10–15 minut. Nie pozwól, aby zaschła na skórze. Zwilżaj maseczkę, ponieważ sucha może podrażniać skórę. Następnie zmyj ją chłodną wodą. Nawilż twarz kremem lub mieszanką olejów.

Uwagi :

Do skóry tłustej, z problemami, mieszanej lub normalnej.

Czas przygotowania: 5 minut

Stosowanie: 2-3 razy w tygodniu

Przechowywanie: za każdym razem przygotuj świeżą porcję i zużyj ją od razu

Tej maseczki można też używać na problematycznej skórze na plecach lub ramionach.

O autorkach:

Lena Sokolovska i Jovitay Vyšniauskienė

Założycielki wiodącej na Litwie firmy kosmetycznej z sektora eco Uoga Uoga. Miłośniczki tradycji, rękodzieła, dobrej kuchni; orędowniczki ekologicznego stylu życia, w harmonii z naturą i naturalnej pielęgnacji ciała.

 

Uoga Uoga jest producentem naturalnych kosmetyków. Firma wykorzystuje tylko najwyższej jakości tłoczone na zimno oleje, naturalne wody kwiatowe oraz olejki eteryczne dla zapachu, północne jagody i ekstrakty ziołowe dla zdrowia oraz naturalne minerały dla koloru. Opracowała szeroką gamę kosmetyków, w tym do pielęgnacji skóry twarzy i ciała, produkty do pielęgnacji włosów, pielęgnacji niemowląt i linię makijażu mineralnego. Po rozpoczęciu działalności w 2011 roku Uoga Uoga stopniowo stała się wiodącym producentem w Litwie i zdobyła kilka nagród z Ministerstwa Gospodarki Republiki Litewskiej, w tym złoty medal za błyszczyk “Feather” na wystawie “Wybierz produkt litewski” .

 

Dane wydawnicze :

Wydawnictwo Vivante | s. 274 | ISBN 978-83-65601-04-9 | cena: 49,90 zł | Premiera: 15.10.2016

                         

Kontakt dla mediów:booksenso

Agnieszka Chmielewska, BookSenso PR, tel.: 600 395 703, e-mail: agnieszka@booksenso.pl

FacebookPinterestTwitterGoogle+

Detox – english version

English version text

FacebookPinterestTwitterGoogle+

LONDON – CHICAGO AUDYCJA WIETRZNE RADIO

Mamy to ! Audycja prosto z Londynu w ‪#‎wietrzneradio‬ Chciago ! Miejmy nadzieję, że kolejne nagramy z ‪#‎EwaStaniszewska‬ na żywo w Chciago !#‎AKADEMIAZDROWIADGD‬ ponownie w mediach tym razem za oceanem !

FacebookPinterestTwitterGoogle+
kitchen G3 Coaching Slowbrary Sport Dgd Academy DRGRACE All
Portrait of woman suffering from cold having coffee in bed
REGENERACJA PO ŚWIĘTACH – ODZYSKAJ KONDYCJĘ NA SYLWESTRA
DR GRACE DLA WIETRZNEGO RADIO CHICAGO
Bread
CHLEB RYŻOWY – DOMOWA PIEKARNIA
yeast dough, eggs  and flour on wooden background
ZAKWAS RYŻOWY DO CHLEBA
TV Radio Video Press News COSMOAngie All
Portrait of woman suffering from cold having coffee in bed
REGENERACJA PO ŚWIĘTACH – ODZYSKAJ KONDYCJĘ NA SYLWESTRA
DR GRACE DLA WIETRZNEGO RADIO CHICAGO
Young businessman is feeling unwell after doing cocaine
Dieta bezglutenowa. Czy pszenica może uzależniać ?
Wywiad dla ekologia.pl
Bowl with Healthy canned Tuna fish salad ingredients : avocado, tomatoes and lime on rustic cutting board and dark background, top view
Dobre tłuszcze – tłuszcz nie tuczy
normy vs prawda
O MIQ Press Radio Test MIQ MIQ APP MIQ BOX All
Chicken green salad served on rustic table with pine nuts and oil dressing, top view
Metaboliczne IQ – Personalny metabolizm
Co z tym typem ?
miq
Typy metaboliczne
metabolic-iq-diet
SZKOŁA BARDZO WIECZOROWA
POLSKIE RADIO METABOLICZNE IQ
DIETA SZYTA NA MIARĘ
O GIQ Press Radio Test GIQ GIQ APP GIQ BOX All
Young businessman is feeling unwell after doing cocaine
Dieta bezglutenowa. Czy pszenica może uzależniać ?
Wywiad dla ekologia.pl
Gingerbread cookies on a table and Christmas lights on background
EKOAGENT – ŚWIĘTA BEZ GLUTENU
wheat
ZABÓJCZE ZIARNA – POLSKIE RADIO
O SIQ Products Miejsca Showfood.pl SIQ APP FOOD MATTERS All
people, junk food, diet, technology and unhealthy eating concept - close up of hands with smart phone and donuts counting calories and sitting at table at home
NIE LICZ KALORII POLICZ SKŁADNIKI KTÓRE CI NIE SŁUŻĄ
sale, shopping, consumerism and people concept - happy young woman with smartphone choosing and buying food in market
Food shopper assistant zawód przyszłości
clarity_range_1_retouched
Russell Hobbs Kolekcja Clarity czysty smak i wygląd
Design Photography Slow people Travels Places Art All
artisan-bakery
WIELKA SATYSFAKCJA – TRADYCYJNE PIECZYWO
JAK WYPIEKA SIĘ PRAWDZIWY CHLEB ?
beton-0
Beton architektoniczny/concraft
Ocean beach
EL SUENO – FILM O PRZYJAŹNI I AFIRMACJI ŻYCIA